Post by J.F.Użytkownik "Simpler" napisał w wiadomości
Post by Simplerdla rury - większej
Wydaje ci sie.
Post by SimplerPost by J.F.Post by SimplerW obu masz taki sam punkt krytyczny - skrajny z boku,
niemniej dla elipsy naprężenia rozkładają się równomierniej,
a tym samym naprężenie w tym punkcie kryt. jest mniejsze.
Cos konfabulujesz.
Naprezenie jest mniejsze ? i blizej osi srodkowej ?
Na elipsie ekstremum jest mniejsze,
bowiem tam siły/naprężenia są bardzie równomiernie rozłożone...
a że warunek jest jeden: siła całkowita = suma po całej powierzchni,
tym samy wytrzymałość elipsy jest tu ewidentnie większa od okręgu.
Mylisz sie grubo.
Wyznaczamy pewna line neutralna zginania - przez srodek rury/elipsy to
bedzie.
Mamy maksymalne naprezenie w materiale Pmax.
Wystapi na fragmencie maksymalnie odleglym od linii - powiedzmy o
r_max
dla innego fragmentu mamy liniowa zaleznosc
P(r)= Pmax *r/r_max
To teraz calkujemy moment
dM = r*P(r)*dS
I zobacz ile ci wyjdzie po scalkowaniu.
Albo eksperyment zrob, z uzyciem dynamometru/wagi.
Post by SimplerDwuteownik :-)
Post by J.F.-- --- > F
Znowu cos zmyslasz - kup plaskownik i zlam w taki sposob.
Nie dasz rady. Za slaby jestes.
Chyba, ze to bedzie plaskownik drewniany, znany dawniej jako listewka.
Pozory...
Takie coś - deska na tzw. sztorc, jest tylko sztywniejsza,
niemniej jest to mniej wytrzymałe... chyba 2 razy mniej, albo i gorzej.
To poszukaj deski powiedzmy 10x2cm, i zademonstruj jaki z ciebie
karate mistrz, lamiac ja "na sztorc" :-P
J.
Masz u mnie piatke za cierpliwość i rownoczesnie sie dziwie, ze udzielasz
konsultacji temu trollowi czy tez innym osobnikom nie mającym o fizyce
zielonego pojecia.
Problem polega na tym, ze aktualna mlodziez nie ma za grosz wyobraźni. Chlopcy
sa dobrzy we wciskaniu guzikow, mogą pochwalić się znajomoscia celebrytow ale
o fizyce, tej najelementarniejszej, pojęcia nie maja. Bo to nie jest na "topie"
i każdy kto się fizyka interesuje uważany jest przez rowiesnikow jako oszołom
czy inny odmieniec.
Każdy chlop małorolny, który trzymal w reku mlotek czy siekiera wie, ze każdy
element konstrukcyjny każdego urządzenia mechanicznego pracuje na rozciąganie
i sciskanie.
Może się to wydac bledne czy dziwne, ale pojecie momentu powstalo jedynie w
celu ułatwienia a często w celu umożliwienia obliczen wytrzymalosci danej
części konstrukcji. W rzecxzywistosci moment jako iloczyn sily i odleglosci, fizycznie nie istnieje.
Poruszony tu problem wytrzymalosci na zginanie, w którym mamy do czynieni z
tymi nieistniejącymi ale bardzo pozytecznymi momentami, jest tego przykładem.
Mamy metrowa rurke czy pret zabetonowany jednym koncem w betonowej scianie. Na
tym "patyku" możemy powiecic określony rachunkiem naprezen, ciezar. I do tego
nie potrzeba zadnych wzorow, można to policzyc na piechotw wg zasady, ze suma
momentow w każdym elemencie i jego miejscu, musi być rowna zero.
Jeśli na końcu tego patyka o dlugosci 1 m powiesimy ciezaar powiedzmy 100 kg
to w miejscu utwierdzenia tej belki przy samej scianie powstanie moment 100
kgm. Jest to moment gnący. I temu momentowi musi przeciwstawić się moment
powstaly w belce. Najlatwiej mozna go policzyć odpowiednimi wzorami ale można
i na piechotę. Lub nawet wykreślnie.
Przyjmujemy wytrzymalosc materialu np stali, na rozciąganie, rowna powiedzmy
sigma = 40 kg sily na każdy mm kwadratowy.
Na papierze milimetrowym rysujemy przekroj tej belki preta czy rurki lub elipsy
czy kazdego innego kształtu w skali 1 : 1.
Przez polowe tego przekroju przebiega pozioma os obojetna. Jest to linia,
powyżej której nastepuje w materiale rozciąganie a poniżej zas - sciskanie.
I liczymy momet utrzymujący jako sume iloczynow odleglosci od osi każdego mm
kwadratowego przekroju i wartości sigma. Uzyskujemmy sume momemntow
czastkowych czyli moment utrzymujacy belke w stanie nieugiętym. Jeśli suma tych
momentiw czastkowych wyjdzie wieksza od przylozonego obciążenia belka ten
ciezar na nim zawieszony utrzyma. Jeśli ta suma wyjdzie za mala trzeba
zwiekszyc przekroj belki. Najkorzystniej jej wysokość.
I to cala filozofia. Ta metoda przed laty liczono konstrukcje mostowe i części
maszyn. I one czasto pracują do dziś.
Czyli praca belki na zginanie polega na przenoszeniu przez nia naprezen
rozciągających i sciskajacych, ktore sa najwieksza na krawędziach i maleja
do zera w osi obojętnej.
Z tego wynika od razu regula, ze im belka jest wyzsza tym większe momenty może przenosić. I ten wzrost przebiega w funkcji kwadratowej.
Ale to nie wszystko. San proces rozciągania materialu jest zlozony. Material
pracuje w trzech stanach. Mam na myśli wytrzymalosc na rozciąganie w czystej
postaci. Pierwszym z nich jest stan sprężysty. Czyli po zdjeciu obciążenia
belka wraca do stanu pierwotnego. Po przekroczeniu naprezen w zakresie
sprezystym material zaczyna plynac. Objawia się to wydluzaniem się miejsc, w
których naprezenia były największe. Np w drucie nastepuje przewężenie. Wtedy
po zdjecu obciążenia belka pozostaje ugieta. Ale do jej pekniecia jeszcze
daleko. Material przeciazony troszke sobie upłynie ale jego wytrzymalosc na
rozciąganie, o dziwo, jeszcze wrosnie. W większości przypadkow nastepuje
wzrost wytrzymalosci w stanie odkształconym o co najmniej 10 procent. Dopiero
potem material, drut, z hukiem - peka.
Do tego dochodzi wspomniane już przeze mnie zmecznie materialu. Te zas powstaja przy obciążeniach dynamicznych. Potem zmiany temperatury tez musza być uwzględnione. W temperaturach ujemnych rzedu minus 40 stopni material może znaczaco zmienic swe właściwości, Staje się kruchy. W temperaturach zas około
300-400 stopni, stal traci właściwości sprężyste i zaczyna plynac.
I kilku dyskutantow ten proces rozumie. Za wyjątkiem pana S., który jakos
pojac tego nie może lub co gorsze celowo Gawiedz oglupia. Bo wśród tej
zdezorientowanej jego tezami gawiedzi on staje się wazniejszym. A może doznaje
jakichś niezdefiniowanych rozkoszy?
Pzdr
Tornad