Discussion:
Etyka Naukowa
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Arkadiusz Jadczyk
2003-09-19 16:52:47 UTC
Permalink
Pozwalam sobie zalaczyc link do mojego komentarza do artykulu Jerzego
Kowalskiego-Glikmana w Polityce. Oryginalny artykul mial tytul:

"Kwantowy stan Griszki z Igorem Belkot pseudonaukowców w renomowanych
czasopismach"

i byl oparty na plotkach, pomowieniach i informacjach z drugiej reki,
bez siegniecia do zrodel - ktore byly dostepne, gdyby tylko Autor zadal
sobie trud przed obrazaniem swoich kolegow po fachu.

Moj komentarz nosi tytul: Etyka Naukowa

http://polityka.onet.pl/1,1,8,2951130,9211757,483989,forum.html

Arkadiusz Jadczyk


--

Arkadiusz Jadczyk
http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepage.htm

--
Semmix
2003-09-19 19:41:29 UTC
Permalink
Dlaczego Twoja prywatna strona www nie jest w języku polskim ?
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Arkadiusz Jadczyk
2003-09-20 16:33:00 UTC
Permalink
On Fri, 19 Sep 2003 19:41:29 +0000 (UTC), "Semmix "
Dlaczego Twoja prywatna strona www nie jest w jêzyku polskim ?
Kiedy rozpoczyna³em redagowanie stron www, a by³o to jakieœ osiem lat
temu, kiedy by³em goœciem na Uniwersytecie w Kyoto, adresowa³em je do
"œwiata" i do "kolegów po fachu". St¹d wybór jêzyka angielskiego. I tak
ju¿ zosta³o.

W jêzyku polskim jest jedynie jedna strona:

http://www.cassiopaea.org/quantum_future/biopl1.htm

z której jestem, nota bene, bardzo dumny. To dziêki profesorowi
Sedlakowi musia³em naszkicowaæ plan na przysz³oœæ. Plan który do dnia
dzisiejszego, krok po kroku, realizujê.

ark
--

Arkadiusz Jadczyk
http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepage.htm

--
Semmix
2003-09-20 16:58:20 UTC
Permalink
...........
Kiedy rozpoczynałem redagowanie stron www, a było to jakieœ osiem lat
temu, kiedy byłem goœciem na Uniwersytecie w Kyoto, adresowałem je do
"œwiata" i do "kolegów po fachu". Stšd wybór języka angielskiego. I tak
już zostało.
http://www.cassiopaea.org/quantum_future/biopl1.htm
z której jestem, nota bene, bardzo dumny. To dzięki profesorowi
Sedlakowi musiałem naszkicować plan na przyszłoœć. Plan który do dnia
dzisiejszego, krok po kroku, realizuję.
ark
--
Arkadiusz Jadczyk
http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepage.htm
Już po napisaniu pytania, spostrzegłem, że może ono być postrzegane jak
pytanie zawierające trochę agresji. Za co ewentualnie przepraszam.
Ale jednak namiawiałbym do sporządzenia wersji polskiej. Dlaczego ? - jeżeli
masz "dobrego" kolegę ze specjalnością psychologii to On Ci powie.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Arkadiusz Jadczyk
2003-09-20 18:43:09 UTC
Permalink
On Sat, 20 Sep 2003 16:58:20 +0000 (UTC), "Semmix "
Post by Arkadiusz Jadczyk
Kiedy rozpoczyna³em redagowanie stron www, a by³o to jakieœ osiem lat
temu, kiedy by³em goœciem na Uniwersytecie w Kyoto, adresowa³em je do
"œwiata" i do "kolegów po fachu". St¹d wybór jêzyka angielskiego. I tak
ju¿ zosta³o.
http://www.cassiopaea.org/quantum_future/biopl1.htm
z której jestem, nota bene, bardzo dumny. To dziêki profesorowi
Sedlakowi musia³em naszkicowaæ plan na przysz³oœæ. Plan który do dnia
dzisiejszego, krok po kroku, realizujê.
ark
--
Arkadiusz Jadczyk
http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepage.htm
Ju¿ po napisaniu pytania, spostrzeg³em, ¿e mo¿e ono byæ postrzegane jak
pytanie zawieraj±ce trochê agresji. Za co ewentualnie przepraszam.
Ale jednak namiawia³bym do sporz±dzenia wersji polskiej. Dlaczego ? - je¿eli
masz "dobrego" kolegê ze specjalno¶ci± psychologii to On Ci powie.
Dziekujê za t¹ radê. Tak te¿ zrobiê. Choæ, jak powszechnie wiadomo,
"Polska to straszny kraj" i " nikt nie jest prorokiem we wlasnym kraju."
- patrz

http://www.proszynski.pl/ksiazki/recenzje/109.html

o czym pzrekonujê siê, raczej boleœnie, na w³asnej skórze,
to obiecujê, ¿e w ci¹gu przysz³ego tygodnia przygotujê polsk¹ wersjê
strony domowej.

ark
--

Arkadiusz Jadczyk
http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepage.htm

--
Ewa Pawelec
2003-09-20 18:48:37 UTC
Permalink
Dziekuję za tš radę. Tak też zrobię. Choć, jak powszechnie wiadomo,
"Polska to straszny kraj" i " nikt nie jest prorokiem we wlasnym kraju."
A język i kodowanie pliterek takoż trudnym jest, jak widać.

Po przeczytaniu komentarza na onecie zrobiło mi się wstyd. Za to, że
człowiek mieniący się profesorem wysyła list do gazety zawierający
literówki i błędy ortograficzne. Taka to etyka, brak szacunku dla
czytelników?

EwaP HF FH
--
Ewa Pawelec, Zakład Fizyki Plazmy UO
Power corrupts, but we all need electricity
Linux user #165317
Pawel F. Gora
2003-09-20 19:32:11 UTC
Permalink
cz=B3owiek mieni=B1cy si=EA profesorem wysy=B3a list do gazety zawieraj=
=B1cy
liter=F3wki i b=B3=EAdy ortograficzne.=20
EwoP, czytam i oczom nie wierze.

Moze piszac byl bardzo zdenerwowany, moze od tak dawne NIE pisze
regularnie po polsku, ze pewne bledy mu umykaja? Oczywiscie powinno sie
pisac bez bledow, ale wytykanie komus bledow ortograficznych - wiesz jakie
jest...

FYI, komentarza na onecie nie czytalem, przeczytam najwczesniej w
poniedzialek, ale Ark do sprawy Griszkowow podchodzil swego czasu
dosc emocjonalnie, czemu dawal wyraz i w artykulach w=20
news:sci.physics.research (gdzie cala afera sie w zasadzie upublicznila),
i w sporach z jednym z "guru" tamtej grupy, i na swojej
stronie. Faktycznie mogl byc zdenerwowany.

Pawe=B3 G=F3ra=09=09=09Three Laws of Thermodynamics:
Institute of Physics =09=091. You can't win.
Jagellonian University=09=092. You can't break even.
Cracow, Poland=09=09=093. You can't even quit the game.
Ewa Pawelec
2003-09-20 19:51:33 UTC
Permalink
Post by Pawel F. Gora
Post by Ewa Pawelec
człowiek mieniący się profesorem wysyła list do gazety zawierający
literówki i błędy ortograficzne.
EwoP, czytam i oczom nie wierze.
Moze piszac byl bardzo zdenerwowany, moze od tak dawne NIE pisze
regularnie po polsku, ze pewne bledy mu umykaja? Oczywiscie powinno sie
pisac bez bledow, ale wytykanie komus bledow ortograficznych - wiesz jakie
jest...
Widzisz, jeszcze rozumiem błędy takie na newsach. Uważam jednak, że
pisząc do gazety reprezentuje sie tak siebie, jak i środowisko. I żadne
zdenerwowanie nie powinno zmienić faktu _przeczytania_ listu później i
poprawienia w nim błędów. Zwłaszcza, jeżeli list był, na co wygląda,
pisany komputerowo, więc owe sprawdzenie było mało skomplikowane.

Tak, uważam, że "takich rzeczy się nie robi". Niezależnie od
zdenerwowania.

EwaP HF FH
--
Ewa Pawelec, Zakład Fizyki Plazmy UO
Power corrupts, but we all need electricity
Linux user #165317
Arkadiusz Jadczyk
2003-09-20 20:20:42 UTC
Permalink
Post by Arkadiusz Jadczyk
Dziekujê za t¹ radê. Tak te¿ zrobiê. Choæ, jak powszechnie wiadomo,
"Polska to straszny kraj" i " nikt nie jest prorokiem we wlasnym kraju."
A jêzyk i kodowanie pliterek tako¿ trudnym jest, jak widaæ.
Po przeczytaniu komentarza na onecie zrobi³o mi siê wstyd. Za to, ¿e
cz³owiek mieni±cy siê profesorem wysy³a list do gazety zawieraj±cy
literówki i b³êdy ortograficzne. Taka to etyka, brak szacunku dla
czytelników?
EwaP HF FH
Droga Ewo,

Przepraszam, jesli poczulas sie dotknieta.

Dziwie sie, ze literowki i bledy trafily do Ciebie, a sama tresc, jak
sie wydaje z Twojej reakcji, jakos nie trafila. Ale coz, jest to
normalne, ze rozni ludzie w rozny sposob odbieraja ta sama tresc.

Wszystko to zalezy od "indywidualnosci" czlowieka. Jedni zwracaja uwage
na przecinki, inii na to co jest pomiedzy przecinkami. Kto chce
zadowolic wszystkich, ten nie zadowoli nikogo.

A przy okazji, skpro juz mam okazje popelnic pare nastepnych bledow
ortograficznych i literowek, ktore, jak mniemam, Cie zdenerwuja,
chcialbym skorzystac z okazji i donie




--

Arkadiusz Jadczyk
http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepage.htm

--
Ewa Pawelec
2003-09-20 20:26:51 UTC
Permalink
Post by Arkadiusz Jadczyk
Dziwie sie, ze literowki i bledy trafily do Ciebie, a sama tresc, jak
sie wydaje z Twojej reakcji, jakos nie trafila. Ale coz, jest to
normalne, ze rozni ludzie w rozny sposob odbieraja ta sama tresc.
O treści nie pisałam, ponieważ zwyczajnie nie mam na jej temat zdania.
Problemy kosmologiczne przechodzą wysoko nad moją głową, jedyna teoria z
cechowaniem jaka od biedy do mnie dociera, to elektrodynamika kwantowa.
Trudno mi więc ocenić teorie wspominane w artykule, poza tym, że
ewidentnie są kontrowersyjne. Równie trudno jest mi ocenić problemy
plagiatu między dwoma nieczytanymi przeze mnie publikacjami.
Post by Arkadiusz Jadczyk
Wszystko to zalezy od "indywidualnosci" czlowieka. Jedni zwracaja uwage
na przecinki, inii na to co jest pomiedzy przecinkami. Kto chce
zadowolic wszystkich, ten nie zadowoli nikogo.
Tak, na newsach widziałam już wielu ludzi, którzy wyrażają swoją
indywidualność za pomocą nowatorskiego stylu i ortografii. Czy naprawdę
mamy brnąć w podejście "humanista ma nie wiedzieć co to jest całka, a
ścisłowiec musi koniecznie pisać z błędami"? :/

EwaP HF FH
--
Ewa Pawelec, Zakład Fizyki Plazmy UO
Power corrupts, but we all need electricity
Linux user #165317
Arkadiusz Jadczyk
2003-09-20 20:49:27 UTC
Permalink
Równie trudno jest mi oceniæ problemy
plagiatu miêdzy dwoma nieczytanymi przeze mnie publikacjami.
Chcialem po prostu zwrocic uwage na fakt, ze zrobila to za Ciebie
Francuska Akademia Nauk. Pewnie ma kwalifikacje?

Otoz ta Akademia doszla do wniosku, ze plagiat zostal popelniony na
braciach Bogdanoff, a nie przez nich.

Czy wyrazam sie jasno?

Pomimo braku ogonkow?

Jerzy Kowalski-Glikman zas, nie zatroszczywszy sie o siegniecie do
zrodel napadl na Bogdanoffow.

Czy moge ta rzecz stwierdzic prosciej lub dobitniej?

Czy nasz jakies watpliwosci co do tego? Mam wsystkie dokumenty, i jesli
masz watpliwosci, chetnie Ci te dokumenty udostepnie.

W tym watku chodzi o Etyke Naukowa, nie o przecinki.

ark
--

Arkadiusz Jadczyk
http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepage.htm

--
Ewa Pawelec
2003-09-20 21:05:16 UTC
Permalink
Post by Arkadiusz Jadczyk
Post by Ewa Pawelec
Równie trudno jest mi ocenić problemy
plagiatu między dwoma nieczytanymi przeze mnie publikacjami.
Chcialem po prostu zwrocic uwage na fakt, ze zrobila to za Ciebie
Francuska Akademia Nauk. Pewnie ma kwalifikacje?
No i dobrze. I pewnie pan piszący do gazet zadziałał jak pan piszący do
gazet, znaczy zebrał nieco bzdur, dołożył od siebie i wypłodził. Ma sens
to prostować, od biedy, natomiast przejmowanie się czymś takim prowadzi
jedynie do wrzodów żołądka lub innej choroby psychosomatycznej.

Niestety, wiara w rzetelnośc tzw. "gazet popularnych" przeszła mi dość
szybko po wierze w Świętego Mikołaja. Dlatego więc dowiedzenie się, że
kolejny artykuł w bodajże "Polityce" był przykładem radia Erewań (on
ukradł, czy jemu ukradli, ale zamieszany był w kradzież) jakoś nie
wzbudził moich silnych uczuć. Brak formy zaprezentowany w odpowiedzi -
tak. Ludzie tak miewają. Zazwyczaj wydaje mi się, że ktoś podpisujący
się jako fizyk bardziej mnie reprezentuje niż autor artykułów.
Post by Arkadiusz Jadczyk
W tym watku chodzi o Etyke Naukowa, nie o przecinki.
Szczerze powiem, jest to piękny przykład samodzielnego zabawienia się w
ową etykę relacjonująco-dziennikarską - nie pisałam nic nigdzie o
przecinkach. Ale tak łatwiej, prawda? Bardziej odpowiednio wygląda.

EwaP HF FH zdegustowana nieco
PS. Nie, czytać strony nie będę. Tak, są tam błędy w warstwie różnej,
ale przede wszystkim nie trawię takiego stylu pisania.
--
Ewa Pawelec, Zakład Fizyki Plazmy UO
Power corrupts, but we all need electricity
Linux user #165317
Arkadiusz Jadczyk
2003-09-20 21:33:56 UTC
Permalink
No i dobrze. I pewnie pan pisz±cy do gazet zadzia³a³ jak pan pisz±cy do
gazet, znaczy zebra³ nieco bzdur, do³o¿y³ od siebie i wyp³odzi³. Ma sens
to prostowaæ, od biedy, natomiast przejmowanie siê czym¶ takim prowadzi
jedynie do wrzodów ¿o³±dka lub innej choroby psychosomatycznej.
Nie takie to proste droga Ewo. Chopcy rzucaja kamieniami w zaby - dla
uciechy, nieprawdaz? Ale zaby gina przez to bynajmniej nie dla uciechy.

Co robic? Poddac sie powszechnej znieczulicy? Tak jak Amerykanie poddali
sie znieczulicy na prezydenta - drugiego Hitlera, Georgea Busha? To JEST
rozwiazanie. Jesli Ci to sluzy - prosze bardzo.

Ale mozliwe jest inne podejscie. Zanim, zmuszony okolicznosciami ktorych
nie bede wywodzil, wyemigrowalem z rozdzimego Wroclawia, utworzylem w
Instytucie nowy Zaklad: Zaklad Dynamiki Nieliniowej i Ukladow Zlozonych.
Pewnie wiesz o tym, ze w dynamice nieliniowej, proste uderzenie skrzydel
malego motyla moze zmienic uklad pogody na calej kuli ziemskiej.

Co stad wynika? Jesli sie poddasz i powiesz: nic ode mnie nie zalezy, to
ponad moje sily - wtedy los calego swiata pozostwiasz innym. Wszak
jednak mozesz byc tym motylem, ktory zmienia przyszlosc WSZECHSWIATA.
Wszystko zalezy od Ciebie. Od tego co wybierzesz.

To prawda, ze dzialajac narazamy sie na wrzody. Znam to. Mialem wrzody
od czasu kiedy pracowalem nad swoim doktoratem.

Lecz nie mam ich dzisiaj.

Co sie stalo?

Co sie zmienilo?

Staram sie odpowiedziec na to pytanie na swojej stronie domowej.

Wciaz jeszcze wiekszosc jest po angielsku. Mam tak malo czasu, pisze
jednoczesnie ksiazke, a termin od wydawcy wlasnie minal, przygotowuje
referat na Konferencje w Marsylii i referat na seminarium w Instytucie
Astronomicznym na poludniu Francji, staram sie o grant ktory pozwoli mi
na utworzenie nowego centrum badawczego, miliony Euro, ... a mimo to
postaram sie przetlumaczyc na polski, w ciagu weekendu, moja strone
domowa.

Przepraszam goraco za bledy ortograficzne i literowki. Wybaczcie.

ark

--

Arkadiusz Jadczyk
http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepage.htm

--
Stanislaw Sidor
2003-09-20 21:44:56 UTC
Permalink
Post by Arkadiusz Jadczyk
Tak jak Amerykanie poddali
sie znieczulicy na prezydenta - drugiego Hitlera, Georgea Busha? To JEST
rozwiazanie.
Panie Arkadiuszu, to nie Hydepartk polityczny, tylko specjalizowana lista
dyskusyjna, a Panu, jako Polakowi, tyle do obcego prezydenta, co
uczestnikowi tel listy do cnoty Panskiej babki.
Prosze nie wchodzic na tereny polityki, bo nie sluzy to sprawie, a odwleka
watek daleko od zamiarzonego nurtu.
To nie nakaz - to tylko moja szczera rada; ja nie jestem za ograniczeniem
swobody wypowiedzi, ale p.s.f to nie miejsce na takie teksty jak wyzej.

(STS)
Arkadiusz Jadczyk
2003-09-20 21:57:36 UTC
Permalink
On Sat, 20 Sep 2003 23:44:56 +0200, "Stanislaw Sidor"
Post by Stanislaw Sidor
Panie Arkadiuszu, to nie Hydepartk polityczny, tylko specjalizowana lista
dyskusyjna,
Zgadzam sie. I zauwazam jednoczesnie, ze Panska reakcja nie ma nic
wspolnego zTEMATEM:

Etyka Naukowa i faktem, ze fizycy ktorych oskarzono sa sami ofiarami
Ciemnogrodu.

ark
--

Arkadiusz Jadczyk
http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepage.htm

--
Ewa Pawelec
2003-09-21 08:03:48 UTC
Permalink
Post by Arkadiusz Jadczyk
Post by Ewa Pawelec
No i dobrze. I pewnie pan piszący do gazet zadziałał jak pan piszący do
gazet, znaczy zebrał nieco bzdur, dołożył od siebie i wypłodził. Ma sens
to prostować, od biedy, natomiast przejmowanie się czymś takim prowadzi
jedynie do wrzodów żołądka lub innej choroby psychosomatycznej.
Co robic? Poddac sie powszechnej znieczulicy? Tak jak Amerykanie poddali
Powiedziałam, jest napisane, piętro wyżej. Prostować.
Post by Arkadiusz Jadczyk
Pewnie wiesz o tym, ze w dynamice nieliniowej, proste uderzenie skrzydel
malego motyla moze zmienic uklad pogody na calej kuli ziemskiej.
Geez. Utłukę kiedyś tego cholernego motyle. To jest jedno z najbardziej
oszukańczych zdań w dziedzinie popularyzacyjnej jakie znam.
Post by Arkadiusz Jadczyk
Staram sie odpowiedziec na to pytanie na swojej stronie domowej.
Przejrzałam. Z dwojga złego wolę zielonoświątkowców.

EwaP HF FH
--
Ewa Pawelec, Zakład Fizyki Plazmy UO
Power corrupts, but we all need electricity
Linux user #165317
Arkadiusz Jadczyk
2003-09-21 08:29:21 UTC
Permalink
Geez. Ut³ukê kiedy¶ tego cholernego motyle. To jest jedno z najbardziej
oszukañczych zdañ w dziedzinie popularyzacyjnej jakie znam.
W internecie mozesz znalezc uklad chaotyczny Rosslera:

http://www.apmaths.uwo.ca/~bfraser/version1/rosslerintro.html

pobaw sie warunkami poczatkowi a byc moze zrozumiesz o co chodzi z tym
motylem. Zamiast tluc motyla, lepiej sie czegos o nim dowiedziec.

Mam tu na mysli fakt, ze to co piszemy, lub czego nie piszemy, moze miec
nieobliczalne skutki.
Post by Arkadiusz Jadczyk
Staram sie odpowiedziec na to pytanie na swojej stronie domowej.
Przejrza³am. Z dwojga z³ego wolê zielono¶wi±tkowców.
EwaP HF FH
Zielonoswiatkowcy, o ile wiem, nie znaja sie na fizyce. Nie maja tez
wiele do powiedzenia na temat tego watku: Etyka Naukowa, w szczegolnosci
zas, ze bracia Bogdanow zostali przedstawieni w polskiej prasie jako
"zamieszani w proces o plagiat" - podczas gdy proste siegniecie do
dokumentow zrodlowych pokazuje ze to na nich popelnil plagiat
inny fizyk (scislej: astrofizyk).

ark

--

Arkadiusz Jadczyk
http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepage.htm

--
Ewa Pawelec
2003-09-21 08:57:49 UTC
Permalink
Post by Arkadiusz Jadczyk
Post by Ewa Pawelec
Geez. Utłukę kiedyś tego cholernego motyle. To jest jedno z najbardziej
oszukańczych zdań w dziedzinie popularyzacyjnej jakie znam.
pobaw sie warunkami poczatkowi a byc moze zrozumiesz o co chodzi z tym
motylem. Zamiast tluc motyla, lepiej sie czegos o nim dowiedziec.
Zaprawdę powiadam, pół roku wykładu Kuby Zakrzewskiego mi wystarczyło. I
wiem, że dany motylek musi trafić na _bardzo sprzyjający układ_, bo
jeżeli np. nad danym obszarem jest akurat stabilna piękna pogoda, to
motylek może się natrzepotać do urąbania, a i tak, ewentualne efekty
dostanie po jakimś tysiącu lat. Nawet eksponenta, z odpowiednio małym
wykładnikiem, nie poradzi.
Post by Arkadiusz Jadczyk
Mam tu na mysli fakt, ze to co piszemy, lub czego nie piszemy, moze miec
nieobliczalne skutki.
Może. Zakładając, że układ jest akurat w dobrą stronę i tak dalej.
Znaczy, że zaburzenia, chociażby, wzmacnia a nie wygasza.
Post by Arkadiusz Jadczyk
Post by Ewa Pawelec
Przejrzałam. Z dwojga złego wolę zielonoświątkowców.
Zielonoswiatkowcy, o ile wiem, nie znaja sie na fizyce. Nie maja tez
wiele do powiedzenia na temat tego watku: Etyka Naukowa, w szczegolnosci
Mają natomiast wiele wspólnego ze stylem prezentowanym na dyskutowanej
stronie. Dla mnie akurat, strona owa mogłaby równie dobrze być napisana
czarnym na czarnym - jej styl blokuje jakąkolwiek chęć zapoznania się
blizej z treścią. Radzę na przyszłość się nad tym zastanowić, bo ZTCW
nie jestem jakimś specjalnym wyjątkiem wśród potencjalnych czytelników.

[ciach ceterum censeo, które zaczyna być nużące]

EwaP HF FH
--
Ewa Pawelec, Zakład Fizyki Plazmy UO
Power corrupts, but we all need electricity
Linux user #165317
J.F.
2003-09-21 11:05:11 UTC
Permalink
Post by Ewa Pawelec
Zaprawdę powiadam, pół roku wykładu Kuby Zakrzewskiego mi wystarczyło. I
wiem, że dany motylek musi trafić na _bardzo sprzyjający układ_, bo
jeżeli np. nad danym obszarem jest akurat stabilna piękna pogoda, to
motylek może się natrzepotać do urąbania, a i tak, ewentualne efekty
dostanie po jakimś tysiącu lat. Nawet eksponenta, z odpowiednio małym
wykładnikiem, nie poradzi.
Ale wiesz - zeby dzis byla piekna pogoda to iles tam motylkow przez
poprzednie tysiac lat musialo sie natrzepotac.

Jest inny problem - wprowadzilismy do srodowiska wielkie zmiany przez
ostatnie stulecia. A ciagle jesienia deszcz, w USA grasuja tornada,
a na Atlantyku huragany.

Oj - cos chyba ten motylek ma ograniczone mozliwosci zadzialania.
Moze on i decyduje czy akurat dzis bedzie w Warszawie burza z
piorunami, ale tornada w Polsce to mu sie jeszcze nie udalo zrobic.


J.
Ewa Pawelec
2003-09-21 11:34:23 UTC
Permalink
Post by J.F.
Oj - cos chyba ten motylek ma ograniczone mozliwosci zadzialania.
Moze on i decyduje czy akurat dzis bedzie w Warszawie burza z
piorunami, ale tornada w Polsce to mu sie jeszcze nie udalo zrobic.
No, jeżeli uda nam się zmienić cały układ to pewnie kiedyś wygeneruje,
trąbę powietrzną w Strzelcach Opolskich już zrobił. Ale na króTko. Może
przy sprzyjających warunkach... :D

EWaP HF FH
--
Ewa Pawelec, Zakład Fizyki Plazmy UO
Power corrupts, but we all need electricity
Linux user #165317
PiotrO
2003-09-21 21:32:35 UTC
Permalink
.. pszpraszm ..ale o co chodzi ?

czytam ten watek...
i niestety mam wrazenie na zmiane
piszecie o czym innym.
EwaP sie uparla na styl a Arkadiusz
na problem plagiatu.
nie wiem dlaczego.. ale wyczuwam jakis
zlosliwy chlod wiejacy z zakladu fizyki plazmy UO ;)
to takie.. przykre troche.. moim zdaniem ..

..tak mi sie wydaje ..ze pewnie bys podziekowala EwoP
Arkadiuszowi za taki(nawet pozbawiony stylu i bez przecinków.. byc moze)
artykul-list do gazety
gdyby ktos ciebie niesluszne oczernil... nieprawdaz?:)
okej.. nie wiem.. czy bys to zrobila..[urazona brakiem estetyki ;-)]
ja w kazdym razie bym tak zrobil :-)

w kazdym razie..[poraz drugi] ten watek rozwinal sie chyba inaczej.. niz
mial sie
rozwinac... ;)

to takie 2.. 3 albo 5 gr ;) ode mnie
pzdr.
--
PiotrO.

--
Arkadiusz Jadczyk
2003-09-21 21:47:23 UTC
Permalink
Post by PiotrO
nie wiem dlaczego.. ale wyczuwam jakis
zlosliwy chlod wiejacy z zakladu fizyki plazmy UO ;)
to takie.. przykre troche.. moim zdaniem ..
A ja mysle, ze to pierwsze zderzenie i nieufnosc - normalne.

Motyl zatrzepotal skrzydlem i juz jest inaczej. Ewa bada i interpretuje
luki elektryczne a to przeciez ciezka praca, bo trzeba sie trzymac
blisko Ziemi. Ja zas fruwam na wyzynach niczym nie skrepowanej, poza
wymogami scislosci, fizyki matematycznej a w dodatku pozwalam sobie, od
czasu do czasu, na filozofie. Nie mam zalu do Ewy i, prawde mowiac,
podziwiam ja i mam dla niej wielkie uznanie za to, ze poswieca swoj czas
na dyskusje ktora przeciez nie liczy sie przy awansach.

ark
P.S. Skonczyl sie Zjazd Fizykow w Gdansku. Zaluje ze bylem w tym czasie
daleko. Najchetniej posluchalbym referatu

K. Sznajd-Weron -   Fizyka poza fizyka

Katarzyna jest wszakze z "mojego Zakladu" (skad mnie pewnie za dziesiec
dni wywala za obrone Braci Bogdanoff!)

--

Arkadiusz Jadczyk
http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepage.htm

--
J.F.
2003-09-21 18:04:29 UTC
Permalink
Post by Arkadiusz Jadczyk
http://www.apmaths.uwo.ca/~bfraser/version1/rosslerintro.html
pobaw sie warunkami poczatkowi a byc moze zrozumiesz o co chodzi z tym
motylem. Zamiast tluc motyla, lepiej sie czegos o nim dowiedziec.
Hi, hi - smieszny uklad. Zmienic c na 6.7 i przestaje byc chaotyczny
..


J.
Arkadiusz Jadczyk
2003-09-20 20:34:12 UTC
Permalink
Post by Arkadiusz Jadczyk
Dziekujê za t¹ radê. Tak te¿ zrobiê. Choæ, jak powszechnie wiadomo,
"Polska to straszny kraj" i " nikt nie jest prorokiem we wlasnym kraju."
A jêzyk i kodowanie pliterek tako¿ trudnym jest, jak widaæ.
Po przeczytaniu komentarza na onecie zrobi³o mi siê wstyd. Za to, ¿e
cz³owiek mieni±cy siê profesorem wysy³a list do gazety zawieraj±cy
literówki i b³êdy ortograficzne. Taka to etyka, brak szacunku dla
czytelników?
EwaP HF FH
Droga Ewo,

Przepraszam, jesli poczulas sie dotknieta.

Dziwie sie, ze literowki i bledy trafily do Ciebie, a sama tresc, jak
sie wydaje z Twojej reakcji, jakos do Ciebie nie trafila. Ale coz, jest
to normalne, ze rozni ludzie w rozny sposob odbieraja ta sama tresc.

Wszystko to zalezy od "indywidualnosci" czlowieka. Jedni zwracaja uwage
na przecinki, inni na to co jest pomiedzy przecinkami. Jka to mowia: Kto
chce zadowolic wszystkich, ten nie zadowoli nikogo.

A przy okazji, skoro juz mam okazje popelnic pare nastepnych bledow
ortograficznych i literowek, ktore, jak mniemam, Cie zdenerwuja,
chcialbym skorzystac z okazji i doniesc, ze przetlumaczylem na polski,
choc z pewnoscia nieudolnie, czesc mojej strony dmowej:

http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepagepl.htm

Jesli znajdziesz tam bledy i literowki - prosze daj mi znac:

***@ift.uni.wroc.pl

z pewnoscia podziekuje, i to nawet publicznie.

Reszte strony postaram sie przetlumaczyc na polski w ciagu tygodnia.

ark
P.S. Piszac to wylaczylem moje ogonki, bowiem w ten sposob z pewnoscia
jestem mniej narazony na krytyke za literowki i uwaga czytelnikow moze
sie lepiej skupic na temacie, nie zas na formie.
PS2. Chcialbym tez uprzytomnic czytelnikom, ze nie idzie o ogonki. Idzie
o Etyke Naukowa i jej brak. Idzie o to ze w Polsce, tak jak i w Ameryce,
napotykamu sie na Ciemnogrod.

Znalazlem dzisiaj w Internecie ciekawy artykul.:

"Niech sczezna artysci"

http://www.proszynski.pl/ksiazki/recenzje/109.html

Zaczyna sie od "Polska to straszny kraj." a potem czytamy:

"... nikt nie jest prorokiem we wlasnym kraju. Obcych proroków
lustrujemy równie ostro ..."

Mieszkam obecnie we Francji, i wiem cos o tym ...

ark









--

Arkadiusz Jadczyk
http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepage.htm

--
Ewa Pawelec
2003-09-20 20:37:25 UTC
Permalink
Post by Arkadiusz Jadczyk
P.S. Piszac to wylaczylem moje ogonki, bowiem w ten sposob z pewnoscia
jestem mniej narazony na krytyke za literowki i uwaga czytelnikow moze
sie lepiej skupic na temacie, nie zas na formie.
Akurat wybitnie nie zawsze. Rzecz w tym, że o ile można uzyć od biedy
charsetu cp-1250 na stronie internetowej
(http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepagepl.htm tak ma), o tyle
na newsach istnieje ściśle okreslony standard, tak dla pisania jak i
cytowania "ogonków".

EwaP HF FH
--
Ewa Pawelec, Zakład Fizyki Plazmy UO
Power corrupts, but we all need electricity
Linux user #165317
Stanislaw Sidor
2003-09-20 21:23:41 UTC
Permalink
Post by Ewa Pawelec
Rzecz w tym, że o ile można uzyć od biedy
charsetu cp-1250 na stronie internetowej
(http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepagepl.htm tak ma), o tyle
na newsach istnieje ściśle okreslony standard, tak dla pisania jak i
cytowania "ogonków".
Niebawem Ewo napiszesz, ze pisanie spod OutlookExpress na news jest
nielegalne ;-)
Dajrze spokoj! Mozna poinstruowac, ale robic z tego afere?

(STS)
Stanislaw Sidor
2003-09-20 21:51:50 UTC
Permalink
Post by Ewa Pawelec
Rzecz w tym, że o ile można uzyć od biedy
charsetu cp-1250 na stronie internetowej
(http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepagepl.htm tak ma), o tyle
na newsach istnieje ściśle okreslony standard, tak dla pisania jak i
cytowania "ogonków".
Niebawem Ewo napiszesz, ze pisanie spod OutlookExpress na news jest
nielegalne ;-)
Dajze spokoj! Mozna poinstruowac, ale robic z tego afere?

(STS)
Ewa Pawelec
2003-09-21 08:06:29 UTC
Permalink
Post by Stanislaw Sidor
Post by Ewa Pawelec
Rzecz w tym, że o ile można uzyć od biedy
charsetu cp-1250 na stronie internetowej
(http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepagepl.htm tak ma), o tyle
na newsach istnieje ściśle okreslony standard, tak dla pisania jak i
cytowania "ogonków".
Niebawem Ewo napiszesz, ze pisanie spod OutlookExpress na news jest
nielegalne ;-)
Dajze spokoj! Mozna poinstruowac, ale robic z tego afere?
Nie jest. OE _można_ i _należy_ skonfigurować tak, aby dawało poprawne
ogonki. A ja przez takich którym się nie chciało muszę specjalnie
konfigurować mój poprawnie konfigurowany czytnik, by zrobił to za tych,
którym się nie chce (tj. by sobie sam dopisywał, że if in doubt scream
and shout, errrrm, znaczy, dopisuj sobie kodowanie takie a takie).

EWaP HF FH
--
Ewa Pawelec, Zakład Fizyki Plazmy UO
Power corrupts, but we all need electricity
Linux user #165317
astro
2003-09-20 17:13:04 UTC
Permalink
Nie czytajacym pl.sci.kosmos polecam wateki "Pewien profesor o moich
ulubionych humanistach i pseudonaukowcach (nie mylic z paranaukowcami)" z 26
lutego i z 19 wrzesnia.
--
Pozdrawiam
Radoslaw Ziomber
www.astrofizyk.prv.pl
astro
2003-09-20 19:41:05 UTC
Permalink
Post by astro
Nie czytajacym pl.sci.kosmos polecam wateki "Pewien profesor o moich
Oczywiscie to nie bylo do autora tego watku :)
--
Pozdrawiam
Radoslaw Ziomber
www.astrofizyk.prv.pl
Semmix
2003-09-23 14:23:56 UTC
Permalink
Pośród wielu dyscyplin wiedzy można zauważyć podział na grupę "teoretyków"
oraz grupę "praktyków". W Fizyce jest też oczywiście taki podział. Jasne
jest, że można jeszcze rozważać symy różnych podzbiorów z tych podstawowych
dwu grup z różnymi udziałami elementów z danej grupy podstawowej. Niektórzy
opisują to tak: "teoretyk" - ten co powie Ci jak to zrobić, oraz "praktyk"
ten który Ci to zrobi.

Prawie jak wszędzie, tak i pośród reprezentantów w danej dziedzinie wiedzy
(np w Fizyce) daje sie zauważyć prowadzenie konkurencji. Taka konkurencja
szczególnie zaznacza sie u "teoretyków". U "praktyków" jest jakby mniejsza
ale też można się jej doszukać. Dodam tu jeszcze jako szczegół
charakterystyczny, że 90% tej konkurencji polega na deprecjacji przeciwnika.
Piszę to dlatego, aby można było "zrozumieć" czasem własne zachowanie, gdy
podejmujemy "czynności" rywalizacji. Oraz dlatego, aby każdy z nas starał się
przewidywać następstwa "dalej" niż na jeden ruch do przodu, - patrz niżej.

Obrazowo to wygląda tak, że w sytuacji biegu wyścigowego "podcina się nogę"
temu kto przed nami biegnie, - aby trochę pozostał w tyle. Tylko jest taka
sprawa, czynność tą wykonuje tak precyzyjnie i "naukowo", jest ona
bardzo "trudno rejestrowalna".

Szczególnie "teoretycy" potrafią przewidywać wynikowy ciąg zdarzeń na skutek
jakiegoś zaprojektowanego zdarzenia inicjującego. "Taki projektant" inicjuje
jedno (kilka) zdarzeń i przewiduje, że sytuacja będzie dązyć do
zaprojektowanego wyniku. Zamierzony rezultat powstaje "prawie" zawsze. I
sprawca nie jest "wykrywalny".

Jak "się to robi" ? Tu nie powiem wszystkiego zgodnie z zasadą, którą zaraz
podam.

"Odkrycie" plagiatu może mieć związek z sytuacją, że "niechciało się" komuś
czegoś robić, i uprościł sobie życie. Mogło też mieć związek zamierzony aby
wprowadzić "zaburzenia" do czyjegoś życia, pracy. Takie "zaburzenia" bardzo
spowalniają szczególnie własciwości Twórcze. A przecież właśnie o to chodzi !
Jeszcze jeden aspekt: - ten kto robi takie "zaburzenia" może być
tylko "narzędziem" i czasem nie zdającym sobie z tego sprawy, ale po fakcie
nie zawsze się musi przyznać z różnych powodów, najczęściej ambicjonalnych.
Ale dalej - zatrzymajmy się, bo dojdziemy do teorii spisku globalnego. Więc
też należy patrzeć na takie konstrukcje myślowe z jakąś dozą samokrytcyzmu.

Moja "recepta" jest taka, że w przypadku sytuacji gdy "napiętrza" się nam
wiedza, którą pragniemy się podzielić "ze światem" należy być oszczędnym, nie
wszystko naraz. Plagiat jest wówczas trudniej zrobić. Gdy w "ogłoszonej
wiedzy" są "luki" to nikt nie zrobi plagiatu. A "luki" można wypełnić później
(za kilka miesięcy).

To co piszę też nie musi być doskonałe.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Arkadiusz Jadczyk
2003-09-23 15:23:21 UTC
Permalink
On Tue, 23 Sep 2003 14:23:56 +0000 (UTC), "Semmix "
"Odkrycie" plagiatu mo¿e mieæ zwi±zek z sytuacj±, ¿e "niechcia³o siê" komu¶
czego¶ robiæ, i upro¶ci³ sobie ¿ycie. Mog³o te¿ mieæ zwi±zek zamierzony aby
wprowadziæ "zaburzenia" do czyjego¶ ¿ycia, pracy. Takie "zaburzenia" bardzo
spowalniaj± szczególnie w³asciwo¶ci Twórcze. A przecie¿ w³a¶nie o to chodzi !
Jeszcze jeden aspekt: - ten kto robi takie "zaburzenia" mo¿e byæ
tylko "narzêdziem" i czasem nie zdaj±cym sobie z tego sprawy, ale po fakcie
nie zawsze siê musi przyznaæ z ró¿nych powodów, najczê¶ciej ambicjonalnych.
Ale dalej - zatrzymajmy siê, bo dojdziemy do teorii spisku globalnego. Wiêc
te¿ nale¿y patrzeæ na takie konstrukcje my¶lowe z jak±¶ doz± samokrytcyzmu.
Moja "recepta" jest taka, ¿e w przypadku sytuacji gdy "napiêtrza" siê nam
wiedza, któr± pragniemy siê podzieliæ "ze ¶wiatem" nale¿y byæ oszczêdnym, nie
wszystko naraz. Plagiat jest wówczas trudniej zrobiæ. Gdy w "og³oszonej
wiedzy" s± "luki" to nikt nie zrobi plagiatu. A "luki" mo¿na wype³niæ pó¼niej
(za kilka miesiêcy).
To co piszê te¿ nie musi byæ doskona³e.
Bardzo to dobrze napisane i bardzo, niestety, trafne. Pisze wlasnie na
temat artykul i bardzo dziekuje za material do zadumy i ostre a celne
sformulowania. Sczegolnie cenie obserwacje o "narzedziach". Moj artykul
rozpoczalem cytatem z Plutarcha:

Plutarch: "Chlopcy ciskaja kamieniami w zaby dla sportu. Ale zaby gina
od tego bynajmniej nie dla sportu, gina bowiem calkiem serio. "

ark


--

Arkadiusz Jadczyk
http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepage.htm

--
Pawel F. Gora
2003-09-23 15:56:52 UTC
Permalink
Post by Arkadiusz Jadczyk
Plutarch: "Chlopcy ciskaja kamieniami w zaby dla sportu. Ale zaby gina
od tego bynajmniej nie dla sportu, gina bowiem calkiem serio. "
OT, ale to chyba nie jest najlepszy możliwy przekład Plutarcha.
Nie lepszy byłby Lafontaine, który w klasycznym polskim przekładzie
brzmi

Źle się, chłopcy, bawicie.
Dla was to czcza igraszka,
A nam chodzi o życie.

Oryginał francuski znajdziesz łatwiej ode mnie.
--
Paweł Góra
A physical entity does not do what it does because it is what it is,
but is what it is because it does what it does.
Arkadiusz Jadczyk
2003-09-23 16:49:07 UTC
Permalink
Post by Arkadiusz Jadczyk
Plutarch: "Chlopcy ciskaja kamieniami w zaby dla sportu. Ale zaby gina
od tego bynajmniej nie dla sportu, gina bowiem calkiem serio. "
OT, ale to chyba nie jest najlepszy mo¿liwy przek³ad Plutarcha.
Zgoda. Przekladalem sam. Czy ma ktos przeklad "literacki?"
Nie lepszy by³by Lafontaine, który w klasycznym polskim przek³adzie
brzmi
¬le siê, ch³opcy, bawicie.
Dla was to czcza igraszka,
A nam chodzi o ¿ycie.
Orygina³ francuski znajdziesz ³atwiej ode mnie.
Pisze artykul po polsku i dla polskiej gazety.
A za Lafontaine pieknie dziekuje. Moze uzyje na koncu :-)

ark
--

Arkadiusz Jadczyk
http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepage.htm

--
Pawel F. Gora
2003-09-24 08:07:57 UTC
Permalink
Post by Pawel F. Gora
Nie lepszy byłby Lafontaine, który w klasycznym polskim przekładzie
brzmi
Źle się, chłopcy, bawicie.
Dla was to czcza igraszka,
A nam chodzi o życie.
Paskudnie się pomyliłem, z którego to powodu wstyd mi bardzo, bardzo!
Tekst, który zacytowałem (zresztą z błędem), pochodzi z bajki Ignacego
Krasickiego "Dzieci i żaby" - pełny tekst w podręczniku do I klasy liceum
i tutaj:
http://www.literatura.zapis.net.pl/okresy/oswiecenie/Krasicki/dzieci_i_zaby.htm
Krasicki bodajże NIE czerpał z Lafontaine'a, ale z jakichś starożytnych.
Nie wiem, niestety, od kogo. Pewnie od Plutarcha :-)
--
Paweł Góra
A physical entity does not do what it does because it is what it is,
but is what it is because it does what it does.
Pawel F. Gora
2003-09-23 17:36:01 UTC
Permalink
Post by Arkadiusz Jadczyk
Moj komentarz nosi tytul: Etyka Naukowa
http://polityka.onet.pl/1,1,8,2951130,9211757,483989,forum.html
Przeczytałem w końcu ten komentarz, jak również poprzedni komentarz
Arkadiusza Jadczyka do artykułu Kowalskiego-Glikmana. Arkadiusz Jadczyk
stawia tezę, iż głównym - o ile nie jedynym - powodem ataku na braci
Bogdanoff jest to, iż są oni Francuzami. Moim zdaniem teza ta nie jest
w żaden poważny sposób udokumentowana, jest to tylko opinia Arkadiusza
Jadczyka.

Frazy w rodzaju "wszyscy fizycy uważają, że..." są w dość oczywisty sposób
skrótem od "wszyscy fizycy interesujący się daną sprawą uważają, że..."
i tego bym się nie czepiał. Raczej czepiałbym się kwantyfikatora, bowiem
nie "wszyscy", chociaż najwyraźniej "większość".

Faktem jest natomiast, iż to, co Kowalski-Glikman pisze o sprawie rzekomego
plagiatu, jest nie na miejscu, jest to bowiem napisane w stylu "nie wiadomo
czy to on ukradł zegarek, czy też jemu ukradziono zegarek, ale z całą
pewnością był zamieszany w kradzież zegarka". Tymczasem to raczej braciom
Bogdanoff "ukradziono zegarek".

Inne spojrzenie na sprawę braci Bogdanoff można znaleźć na stronie Johna Baeza
http://math.ucr.edu/home/baez/bogdanov.html . Jest tam też odnośnik do strony
Arkadiusza Jadczyka http://cass.eahosting.com/cass/bogdanovs.htm , który
spierał się z Baezem w czasie dyskusji na news:sci.physics.research ,
oraz odnośnik do googla, gdzie jest cały zapis owej dyskusji (250 listów,
nie licząc wątków pobocznych).
--
Paweł Góra
A physical entity does not do what it does because it is what it is,
but is what it is because it does what it does.
Arkadiusz Jadczyk
2003-09-23 18:33:41 UTC
Permalink
Przeczyta³em w koñcu ten komentarz, jak równie¿ poprzedni komentarz
Arkadiusza Jadczyka do artyku³u Kowalskiego-Glikmana. Arkadiusz Jadczyk
stawia tezê, i¿ g³ównym - o ile nie jedynym - powodem ataku na braci
Bogdanoff jest to, i¿ s± oni Francuzami. Moim zdaniem teza ta nie jest
w ¿aden powa¿ny sposób udokumentowana, jest to tylko opinia Arkadiusza
Jadczyka.
Mamy nastepujacy fragment z wypowiedzi Roberta Coquereaux:

"And this is directly related with your statement about the
degree-granting process in France compared to US.
[The journalist had remarked that the story he was getting from
physicists in the US was that this "event" would never have happened in
the US since the degree-granting process is looser in France than it is
here. ]
This statement is certainly unacceptable and pretentious. Actually, one
could even pretend that the converse is true... and that the United
States carries a heavy responsability in the deterioration of the style
quality of scientific papers. "

Natepnie mamy fragment z listu Daniela Sternheimera do Le Figaro:

"La rumeur fut attisée notamment par un groupe de discussion sur Google,
dont un modérateur aurait déclaré au Figaro, entre autres gracieusetés,
qu'il faut peut-être faire lire ces publications à des gens objectifs,
hors de France. Je mets un conditionnel car la citation qui m'est prêtée
dans ce même article déforme, par un raccourci, ce que j'avais écrit au
journaliste avant son article [à savoir en l'espèce que l'aide apportée
à Grichka dans la rédaction ne concerne que la révision finale de son
manuscrit de thèse, sur demande duj ury, et que les articles existants
repris dans la thèse d'Igor sortent fait ceux dont il est auteur]. Quoi
qu'il en soit, la déclaration du modérateur est caractéristique d'un
inadmissible dénigrement de la France, en provenance surtout des
États-Unis, qui a certainement amplifié la rumeur et que le Figaro a
révélé-sans l'avoir assez souligné, à mon sens.
Il est maintenant clair que l'hypothèse du canular ne tient pas. Le
dénigrement de la France auquel la rumeur a donné lieu est d'autant plus
injuste que les revues en question sont éditées l'une au Royaume-Uni et
Paume aux États-Unis et que les articles sontparus après un processus
normal de lecture par des rapporteurs (pour la première, après deux
révisions).

Jak widac byly tu gorace elementy narodowe. Dodam pzry okazji, ze Baez i
spolka nie odpowiedzieli ani slowem na moja propozycje: jesli tak zalezy
im na eliminacji prac ktore sa malo zrozumiale - dlaczego nie zaatakuja
autorow amerykanskich. Przyklady wskazalem. Cisza!

Nie jest wiec to tylko moja opinia. Coquereaux i Sternheimer sa
podobnego zdania.

P.S. Nie przetlumaczylem powyzszych tekstow na polski. Pewnie kazdy moze
to zrobic uzywajac tlumaczenia automatycznego w internecie. Zaznacze
wiec tylko, ze "France" to Francja, "États-Unis" to USA zas "dénigrement
de la France", to "oczernianie Francji.

ark
--

Arkadiusz Jadczyk
http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepage.htm

--
Jerzy Turynski
2003-09-24 14:33:35 UTC
Permalink
Post by Arkadiusz Jadczyk
Pozwalam sobie zalaczyc link do mojego komentarza do artykulu Jerzego
"Kwantowy stan Griszki z Igorem Belkot pseudonaukowców w renomowanych
czasopismach"
i byl oparty na plotkach, pomowieniach i informacjach z drugiej reki,
bez siegniecia do zrodel - ktore byly dostepne, gdyby tylko Autor zadal
sobie trud przed obrazaniem swoich kolegow po fachu.
Moj komentarz nosi tytul: Etyka Naukowa
http://polityka.onet.pl/1,1,8,2951130,9211757,483989,forum.html
Szanowny Panie Profesorze!

Nie tak dawno pewna moja znajoma w trakcie 'normalnej' rozmowy
"o niczym" opowiedziała mi o dla niej 'zdumiewającym'/'poza rozu-
mem'/'nie do przyjęcia' zachowaniu swojej innej znajomej. Pokiwa-
łem głową 'ze zrozumieniem'. Po dwóch minutach innego tematu pow-
tórzyła TO SAMO.
Znów 'kiwnąłem zrozumieniem'. Po pięciu - sytuacja się powtórzyła.
Wtedy powiedziałem: Stop! Wiesz, że w ciągu dziesięciu minut po-
wtórzyłaś TO SAMO _trzy_razy_? Założę się, że TO SAMO od momentu
owego zdarzenia... powtarzasz w myślach niemalże bez przerwy nie
wyłączając snu? Odpowiedziała: "Rzeczywiście, masz rację"...

Ma Pan problem, i jest to _taki_sam_ problem CO DO MECHANIZMU
psychicznego/przyczyn problemu, jak problem mojej znajomej; problem
klasy z "budowlanki" i anglisty z Torunia; oraz problem aktualnie
'rozwiązującego' te i ogólnie _wszystkie_ 'problemy' "społeczeń-
stwa". (tzn. itd. itp.)

Być może 'klasycznie' odpowie Pan, że: "w żadnym razie", że to
"nie Pan ma problem"!
A jednak!
Podobnie jak u owej pani (JEJ nierozwiązany problem NIE MIAŁ AB-
SOLUTNIE NIC wspólnego z zachowaniem 'denerwującej' ją osoby)
- tak samo ANALOGICZNIE - Pański (i w równym stopniu drugiej stro-
ny nie tylko tego konfliktu) "problem" - nie ma nic wspólnego
z "konkretnymi faktami" plagiatu braci (bądź z braci) Bogdanoff.

Zarówno Pański, Francuzów jak i mojej znajomej problem ma za to
ścisły związek z TREŚCIĄ (powtarzam z treścią a nie z napisem/
komunikatem!) np.:
<< Pewien guru z Indii twierdzi, że kiedy przychodzi do niego
prostytutka, mówi wyłącznie o Bogu.
- Mam dość życia, które wiodę - mówi. - Chcę Boga.
I zawsze, kiedy odwiedza go ksiądz, mówi jedynie o seksie. >>
[A. de Mello, "Przebudzenie"]

Jeśli Pan pojął cokolwiek z tego, _o_czym_ tu napisałem, to pro-
szę CAŁKOWICIE SWOIMI 'słowami' opisać o czym była mowa, a jeśli
nie, to... proszę zmienić 'psychologa'... i dalej toczyć _swoją_
wojnę & szukać do jej prowadzenia 'żołnierzy'/'podkomendnych'...

Jerzy Turyński

P.S. Jaka jest pańska 'interpretacja' "mechaniki kwantowej?
Co to ma wspólnego z psychologią/poprawnym rozumieniem _CZEGOKOL-
WIEK_?
Post by Arkadiusz Jadczyk
Arkadiusz Jadczyk
Arkadiusz Jadczyk
2003-09-24 16:28:51 UTC
Permalink
Je¶li Pan poj±³ cokolwiek z tego, _o_czym_ tu napisa³em, to pro-
szê CA£KOWICIE SWOIMI 's³owami' opisaæ o czym by³a mowa, a je¶li
nie, to... proszê zmieniæ 'psychologa'... i dalej toczyæ _swoj±_
wojnê & szukaæ do jej prowadzenia '¿o³nierzy'/'podkomendnych'...
Jerzy Turyñski
Wydaje mi sie ze prblem jest ten: odroznienie prawdy od falszu.
Sa ludzie, ktorzy uwazaja, ze nie ma zadnej roznicy, ze sa to pojecia
abstrakcyjne.

Sa tez tacy, ktorzy uwazaja ze poszukiwanie prawdy i prostowanie falszu
jest czyms godnym ludzkiego zywota.

Te dwie kategorrie ludzi jakos sie nie rozumieja. Ludzie z pierwszej
kategorii wysylaja ludzi z tej drugiej kategorii do "psychologa".

Jesli Pan cos pojal z tego co napisalem, to prosze opisac wlasnymi
slowami :-)

ark
--

Arkadiusz Jadczyk
http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepage.htm

--
Arkadiusz Jadczyk
2003-09-24 17:23:01 UTC
Permalink
On Wed, 24 Sep 2003 18:28:51 +0200, Arkadiusz Jadczyk
Post by Arkadiusz Jadczyk
Wydaje mi sie ze prblem jest ten: odroznienie prawdy od falszu.
Sa ludzie, ktorzy uwazaja, ze nie ma zadnej roznicy, ze sa to pojecia
abstrakcyjne.
Dodajac do powyzszego: jest jeszcze jedno pojecie, uwazane przez
niektorych za przestarzale i zbyt abstrakcyjne: "sprawiedliwosc".

10 pazdziernika 2002 (a wiec zanim wybuchla "afera" braci B, pisalem do
wladz serwera w Cornell:

*********
From: Arkadiusz Jadczyk
To: www-***@arXiv.org
Subject: arXiv.org policy
Date sent: Thu, 10 Oct 2002 21:50:36 -0500

Probably goes to dr Ginsparg

Here is my question:

I received two complaints from two different persons.
Both complaints concern the policy after dr Ginsparg became in charge of
what was lanl eprint archive.

One is from Tony Smith, the other one from Shervgi Shahverdiyev.

Both are documented on web sites. Shervgi Shahverdiyev documents
it on http://www.geocities.com/scienews/

Tony Smith documents it in his extensive web site.

Here is my opinion: in my opinion Tony Smith papers SHOULD be allowed to
be put on the server. Even if these papers would not fit the criteria of
most of peer reviewed journals, there is a sincere work behind, and
there
are useful ideas and deep understanding behind.

Shervgi Shahverdiyev's papers show lack of knowledge of results
obtained by other people. They are naive and they do not deserve
space on the server. But the way Shervgi Shahverdiyev is being
treated is far from being the "right one". I know it is very
difficult to manage and to get rid of all crazy man and those who
cheat, but the way it is being handled at present is inapropriate.

Arkadiusz Jadczyk

***********

Stawalem wiec w obronie Tony Smitha, uwazalem bowiem, ze jest
nieslusznie, bezpodstawnie, niesprawiedliwie, dyskryminowany.

Tony Smitha spotkalem tylko raz, na konferencji z Algebr Clifforda
w Cokkeville, TN. Wymienilismy tez pare emaili bo zajmujemy sie
pdobnymi rzeczami, np. interesuja na struktury konforemne.

Tony Smith, podobnie jak Igor i Grichka Bogdanoff, jest osobowoscia
niestandardowa. Choc studiowal fizyke, spasowal przed doktoratem i nie
pracuje jako fizyk. A jednak fizyk i matematyka jest jego pasja, jego
pomysly sa interesujace, a wiedza gleboka. Mimo to ma trudnosci w
publikacji, bo nie nalezy do "stada". Zawsze, od trzydziestu lat, kiedy
otrzymalem stopien doktora, stawalem w obronie takich ludzi i im
pomagalem.

Jednoczesnie staralem sie wylowic tych co wyraznie przylapalem na
oszustwie lub nieuctwie.

Prawda i falsz, oraz sprawiedliwosc. A moze nie sa to az tak
abstrakcyjne pojecia?

ark
P.S. Dla tych co znaja angielski: w tekscie powyzszym bronilem Tony
Smitha zas krytykowalem Shervgi Shahverdiyeva. Skad ta krytyka, ktos
moglby zapytac.... Otoz najpierw rzecz zbadalem. Zaczelo sie od tego, ze
22-go lipca 2002 otrzymalem email, co nieco poczytalem, i
odpowiedzialem:

********
From: Arkadiusz Jadczyk
To: Shervgi Shahverdiyev <***@....>
Subject: Re: unification of electromagnetism and
gravitation
Date sent: Sat, 21 Sep 2002 15:03:37 -0500
Post by Arkadiusz Jadczyk
Dear All,
I have read about your interest in unification of
electromagnetism and gravitation at Physics section in
yahoo.
I would like to inform you that recently
electromagnetism and gravitation have been unified
successflly. Note that the proposed theory has no
difficulties. You can read more at my web page
http://www.geocities.com/shervgis
and download them from CERN library e-print server.
Comments are welcome.
With best regards,
Shervgi.
Privet Shervgi!

You wrote:

" This website was created as a response to xxx.lanl.gov
administrator's decision not to allow paper [1] to appear in a daily
listing"

What was the reason given by the guys at lanl? (if any)

ark
************
Po dalszej wymianie korespondencji wyrobilem sobie na ten temat zdanie.



--

Arkadiusz Jadczyk
http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepage.htm

--
Jerzy Turynski
2003-09-25 13:22:33 UTC
Permalink
Post by Jerzy Turynski
Jeśli Pan pojął cokolwiek z tego, _o_czym_ tu napisałem, to pro-
szę CAŁKOWICIE SWOIMI 'słowami' opisać o czym była mowa, a jeśli
nie, to... proszę zmienić 'psychologa'... i dalej toczyć _swoją_
wojnę & szukać do jej prowadzenia 'żołnierzy'/'podkomendnych'...
Jerzy Turyński
Po pierwsze: piszę ten tekst już po Pańskiej 'dopowiedzi', a sądząc
z jej dodania, mam nadzieję iż zrobił Pan to, co i ja powolutku staram
się czynić wobec Pana, tzn. chociaż 'przeglądnął' to, o czym (i od
kiedy) pisałem na newsach.
Wydaje mi sie ze problem jest ten: odroznienie prawdy od falszu.
Otóż to, ale z pewnością jest to problem wszechczasów... daleko
poważniejszy od tego, czy bracia B. mają rację czy nie. KOMPLETNIE
dotychczas nierozwiązany!
Mam tu na myśli dogłębne przekonanie, iż ... gdyby Pan uchwycił głę-
bię tego problemu, to... problem 'racji'/plagiatu braci B. nagle zma-
lałby do problemów hodowli np. jedwabników przy pytaniu o całościowo
_teoretyczną_ istotę/naturę "życia".
Wygląda na to, iż kolejne 'dywagacje i wojny' fizyków na obecnym eta-
pie rozwoju nauki 'podpadają' pod powiedzonko Wheelera: "Nigdy nie
biegnij za autobusem, kobietą lub teorią kosmologiczną [JT: tu "fi-
zyczną"] - za chwilę będzie następna" (przyjaciel Wheelera z Yale).
[za: Horgan, Koniec nauki].
Czy jestem zainteresowany tematem? Proszę sprawdzić np.:
Subject: Re: Czy istnieje roznica pomiedzy religia~ a nauka~ wspolcze-
sna~? Date: 1999/11/14 Message-ID: <01bf2ee7$c456a900$***@jtt>
końcówka: cytat z Ken Croswell "Alchemia nieba".
Tego typu 'konflikty' są czymś integralnym z nauką (przez małe "n")...
A szczerze powiedziawszy - ten, kto nie pojmuje tego faktu/mechanizmu
psychicznego generującego owe konflikty (niezależnie od konkretnego
tematu sporu) ma... sporo do nadrobienia.

Istota problemu współczesnej fizyki wg. mnie jest trafnie opisana
w np. Gleick "Geniusz", cytuję końcówkę: << Trudno sobie wyobrazić
zjawisko, którego nie udało by się wyjaśnić za pomocą jeszcze jednej
złamanej symetrii, jeszcze jednej liczby kwantowej, czy też kilku do-
datkowych wymiarów przestrzeni. Być może magazyn części zamiennych
nowoczesnej fizyki jest tak dobrze zaopatrzony, że można skonstruować
maszynę, dającą sobie radę z dowolnymi danymi dostarczanymi przez fi-
zyków doświadczalnych. >> [str. 434]
W tej sytuacji (obecnie obowiązującego paradygmatu) nowe osiągnię-
cia fizyków mogą mieć (imo) co najwyżej charakter ilościowy typu
odkrywania kolejnych planet w galaktyce odległej o 100k lś... i nie-
wiele więcej. Tak samo jak w informatyce - przy użyciu obecnych me-
tod (i ich tylko ilościowej komplikacji) można będzie 'odwzorowywać'
(półautomatycznie!) coraz to bardziej złożone zjawiska/procesy.
Dzieje się tak nie tylko zresztą w 'ściślych' dziedzinach, ale rów-
nież w sztuce (literaturze, filmie, muzyce itd.) i w produkcji no-
wych modeli... butów. Tzn. można produkować nowe teorie/modele na
potrzeby 'wyuzdanych' gustów i bardzo specyficznych zastosowań, ale
w produkcji klasycznie praktycznych 'adidasów' nikt nic JAKOŚCIOWO
nowego (w 'stary/obecny sposób') już nie wymyśli.

Te wszystkie 'dziedziny' (fizyka przez małe f również) mają wszak je-
dną wspólną cechę - do ich "praktycznie skutecznego" uprawiania w ogó-
le nie jest potrzebna jakakolwiek wiedza o działaniu mózgu. Tzn. fakt,
czy 'adept' w ogóle posiada taki organ wydaje się być - dla tego/współ-
czesnego praktycznie bez wyjątków sposobu percepcji/interpretowania
nauki - w ogóle nieistotny/nie interesujący nikogo, wystarczy, by
'profesjonał' osiągał znane 'na oko', konkretne efekty/zamierzone ce-
le.

I właśnie w tym kryje się wielka dziura/biała plama w nauce.

Tzn. mam na myśli to, iż "teoria" fizyczna, z której WPROST nie wyni-
ka _poprawna_ teoria DZIAŁANIA mózgu jest z definicji do luftu, bo
po prostu nie opisuje działania najważniejszego - z naszego punktu wi-
dzenia - fragmentu rzeczywistości, jakimi są ludzkie (i wszelkie in-
ne) myślące mózgi. Przypomina to np. chemię nieorganiczną, która 'si-
liłaby' się na 'wszechwiedzę', ale wszelką organikę jako 'niezrozumia-
łą' z jej punktu widzenia wyrzucała poza nawias zainteresowań (tylko
dlatego, iż mózgi takich hipotetycznych chemików byłyby za głupie, by
zrozumieć działanie TYCH SAMYCH atomów w "związkach organicznych").

Albo: współczesna fizyka przypomina działalność polegająca np. na mie-
rzeniu czasu, przy której wystarcza, by posiadane 'z sufitu' czasomie-
rze mierzyły "praktycznie skutecznie" czas, a pytania o fakty DLACZEGO
w ogóle owe czasomierze mierzą, działają i jaka jest ich teoria ma ni-
kogo z definicji nie interesować. Tzn. (jeszcze inna analogia) obecna
fizyka zachowuje się tak, jakby jej dziedziną zainteresowania miałoby
być _wyłącznie_ np. skuteczne używanie wagi, a zasada/teoria jej dzia-
łania w ogóle całkowicie/z definicji była "poza rozumem".

Einstein grubo się pomylił, bo założył, że:
<< Wiecznie niezrozumiałe w przyrodzie jest to, że można ją zrozumieć.>>

Oczywiście, że można zrozumieć naturę/fizykę rozumienia, co wcale nie
znaczy, iż można owe 'rozumienie rozumienia' formalnie/werbalnie opi-
sać.

Obecną sytuację nauki można porównać do sytuacji XIX wiecznej mechani-
ki. Ówczesnych "fachowców" możnaby z łatwością podzielić na "dobrych",
dla których zrozumienie (na podstawie ÓWCZEŚNIE posiadanej wiedzy) np.
potencjalnych możliwości stworzenia "maszyn latających" nie stanowiło-
by żadnego problemu i "fałszywych", którzy uciekaliby się do stwier-
dzeń, że umiejętność latania ptaków jest "boskim cudem", którego z de-
finicji nie można poprawnie zrozumieć, a poprawna "nauka" dobrze może
opisać wyłącznie to, co już "praktycznie" opisała (np. "kolej żelazną").
Sa ludzie, ktorzy uwazaja, ze nie ma zadnej roznicy, ze sa to pojecia
abstrakcyjne.
Ojojoj... Użył Pan terminu "abstrakcja" w populistycznym znaczeniu, a
to bardzo niedobrze wróży możliwościom naszego porozumienia.
Proponuję przeczytać wątek: Message-ID: 01bf3799$a244b900$***@jtt
Subject: Pojęcie pojęcia! Date: 1999/11/25
Upredzam, to jest 'pułapka' w stylu "testu na matematyka" z "Zabójczej
hipotezy" A. Doxiadisa, a jakiekolwiek "obiektywnie naukowe" podejście
niczego tu nie da.
Wstępem może być np. Message-ID: <al6115$6pu$***@news2.tpi.pl> i poprawna
_interpretacja_ cytatu z nazwiskiem Haddamard.
Sa tez tacy, ktorzy uwazaja ze poszukiwanie prawdy i prostowanie falszu
jest czyms godnym ludzkiego zywota.
Te dwie kategorrie ludzi jakos sie nie rozumieja. Ludzie z pierwszej
kategorii wysylaja ludzi z tej drugiej kategorii do "psychologa".
Aha, siebie zaliczył pan do pierwszej, mnie do drugiej i "cool".
Tymczasem nie będę nawet starał się Panu udowadniać, iż nie użyłem napisu
<< proszę zmienić 'psychologa' >> z taką interpretacją/motywacją/znacze-
niem, jaką Pan odczytał. Bo to byłby z mojej strony prymitywny populizm.
Co u mnie oznaczają cudzysłowy wstępnie opisałem w Message-ID:
<bi27a4$n5e$***@atlantis.news.tpi.pl>.
Zjawisko psychiczne, w którym odbiorca werbalnego komunikatu nie jest
w stanie poprawnie odczytać interpretacji autora i zamiast tego przypi-
suje mu własną - w psychologii nazywa się "'projekcją'", a 'po ludzku' -
zwyczajnie niezrozumieniem (na ogół z całkowitą niemożliwością przyję-
cia do wiadomości przez odbiorcę faktu, iż nadawca miał zupełnie coś
innego 'na myśli', niż odczytał odbiorca...)
Jesli Pan cos pojal z tego co napisalem, to prosze opisac wlasnymi
slowami :-)
To nie był żaden dowcip (ani 'warknięcie na tumana') a prośba o kluczo-
wo ważną umiejętność mentalną - tzn. o umiejętność odczytu ANALOGII.

Analogie, to inaczej skojarzenia/asocjacje _czysto_ emocjonalne, w od-
różnieniu od czysto konkretnych podobieństw. Jakość kojarzenia analo-
gii można sprawdzić wyłącznie w ten sposób - pytając się o analogie
do jakiegoś zjawiska (które z natury rzeczy - o ile są _samodzielnie_
_wymyślone_ mogą być wyrażone wyłącznie 'własnymi słowami').

Uczonych od naukowców-rzemieślników odróżnia właśnie to - ci pierwsi
'sypali jak z rękawa' _POPRAWNYMI_ ANALOGIAMI, których ci drudzy nijak
nie byli, nie są i nie będą w stanie prawidłowo odczytać, a co czysto
projekcyjnie zawsze interpretują jako 'nienaukowy bełkot bez znacze-
nia'. "Gra jednostek psychicznych" w cytacie "z Haddamardem" jest wła-
śnie 'grą skojarzeń' czysto analogicznych/emocjonalnych/ABSTRAKCYJNYCH,
i zróżnicowanie owej warstwy jest przyczyną wszystkich 'niewytłumaczal-
nych' konfliktów - braku rzeczywistego zrozumienia.

<< Zadanie polegało na znalezieniu rozwiązania problemu [...] w mechani-
ce kwantowej _BEZ_ formalnego, matematycznego [JT. tzn. opartego na sko-
jarzeniach KONKRETNYCH!] rozumowania. TO BYŁ SPRAWDZIAN WYOBRAŹNI FIZY-
KA. >> [J. Gleick, "Geniusz", str. 303]

Tymczasem p. chociażby http://dione.ids.pl/~pborys/fizyka/faq/node9.html
punkt 2. O czym świadczy porównanie tych komunikatów ?

Ano o tym, iż dla tutejszych "fizyków" poprawna wyobraźnia fizyka jest
czymś tak niepojętym, iż można ją zakwalifikować co najwyżej do "lokal-
nego folkloru".
Skąd się wzięli tutejsi "fizycy" i dlaczego, Panie Profesorze ?
----
<< Einstein staje w obliczu przeciwnika budzącego w nim zawsze najwyższą
pogardę, którego nazwie później "machiną wychowawczą". Z pewnością nie
uświadamiał sobie wtedy przyczyn swojej pogardy ani nie zdawał sprawy
ze spustoszenia, jakie szkoła może poczynić w młodych umysłach, nie mógł
nawet powiedzieć, że jej nienawidzi. >>
[...]
<< Całe życie zachowa Einstein gorzki żal do takiego systemu nauczania,
który polega na obarczaniu młodego umysłu faktami, nazwiskami i formułkami.
"Nie potrzeba wyższych studiów, żeby się zapoznać z tymi rzeczami, można
je znaleźć w książkach" - powtarzał _stale_ Einstein.
Nauczanie powinno służyć tylko do tego, żeby młodzi ludzie nauczyli się myśleć,
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
żeby zdobyli potrzebną zaprawę umysłową, której nie może dać żaden podręcznik.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
"To prawdziwy cud - twierdził Einstein - że obecne nauczanie nie stłumiło
jeszcze kompletnie świętej pasji badawczej." >>
[Antonina Vallentin "Dramat AE", PIW 1957]

Od czasów Einsteina proces, przeciwko któremu całe życie oponował,
tzn. utożsamianie treści nauki z umiejętnością KONKRETNEJ obsługi jej
narzędzi (tzn. konkretnej znajomości procedur postępowania) tylko się
pogłębił i osiągnął stan krytyczny na krawędzi ogólnoświatowej kata-
strofy.
Skutkiem tego czytamy sobie np. << 248-stronnicowy raport CAIB podaje
nie tylko szczegóły technicznych przyczyn niepowodzanie misji wahadłow-
ca Columbia. Po 7 miesiącach prac, na które wydano 20 mln dolarów ekipy
śledcze doszły do wniosku, że za tragiczny wypadek, którego można było
uniknąć, odpowiadają obowiązujące w NASA procedury ochronne i wymuszo-
na nimi bierność urzędników w obliczu problemów związanych z zapewnie-
niem bezpieczeństwa.>> [źródło nieistotne - jakiś dziennikarz po prze-
czytaniu? raportu.]

Gdzie tkwi faktycznie problem/przyczyna tej i wszystkich innych kata-
strof? Ano nie w tym, że bierność urzędników jest wymuszona procedura-
mi ochronnymi, ale w tym, iż w olbrzymiej większości przypadków uznaje
się za wystarczające, iż znajomość procedury jest równoznaczna z jej
poprawną interpretacją. A jest to zwyczajnie "gówno prawda" nie mająca
absolutnie nic wspólnego ani z prawdą, ani ze sprawiedliwością ani z
jakąkolwiek rzeczywistą Nauką przez duże N.

Procedura/jej znajomość jako taka sama w sobie nie ma żadnego sensu.
SENS pojawia się bowiem wyłącznie w rozumieniu relacji procedura - kon-
tekst/_realna_ rzeczywistość, i w żadnym razie nie wynika ze znajomo-
ści li tylko procedury w edukacyjnie uproszczonym do maksimum/komplet-
nie oderwanym od realnej rzeczywistości kontekście.

Umiejętność stworzenia i zrealizowania skutecznej procedury może wyni-
kać wyłącznie z prawidłowego rozumienia rzeczywistości. Kierunek odwrot-
ny - tzn. wynikanie rozumienia rzeczywistości ze znajomości stworzonych
przez innych procedur/narzędzi jest wierutnym kłamstwem/mitem/totalną
bzdurą. Tymczasem edukacja niemalże bez wyjątków opiera się praktycznie
wyłącznie na owym z definicji debiliźmie, jak na najświętszym z aksjoma-
tów.

No i skutkiem tego trzeba toczyć nieustające naukowe i realne wojny
z proceduralnie wysoko wytresowanymi debilami.
Niestety tych drugich była i jest totalna większość.
-----
<< Wykładowca fizyki Jean Pernet rozgniewał się na widok Einsteina
wyrzucającego do kosza napisany przez niego regulamin przeprowadza-
nia ćwiczeń z fizyki. Poskarżył się więc asystentowi. Ten jednak
odważnie odparł, że metody Einsteina są bardzo interesujące, a uzy-
skiwane wyniki zawsze zgodne z prawdą. Pernet nie podzielał tej
opinii, a w osobistej rozmowie z Einsteinem powiedział: "Jesteś za-
paleńcem, ale beznadziejny z fizyki. Dla własnego dobra powinieneś
pomyśleć o czymś innym. O medycynie? Może o literaturze albo prawie?"
Profesor matematyki Herman Minkowski nie zauważał nawet zapału Al-
berta i podczas jednego z wykładów nazwał go "leniwym osłem". >>
[Denis Brian Albert Einstein]

<< Naszą epokę zdaje się charakteryzować doskonałość środków
i ułomność celów. >> [Albert Einstein]
ark
W-wa, 2003.09.25
Jerzy Turyński

P.S. W całej 'dyskusji' n/t. przyczyn "Torunia" nie spotkałem ani
cienia poprawnej odpowiedzi na pytanie o przyczyny. W tej sytuacji
poziom agresji w szkołach i UPOŚLEDZANIE zdolności do poprawnego
MYŚLENIA młodych ludzi może tylko narastać, choć już teraz degene-
racja edukacji osiągnęła dramatycznie katarstrofalny poziom.
Arkadiusz Jadczyk
2003-09-25 16:32:10 UTC
Permalink
No i skutkiem tego trzeba toczyæ nieustaj±ce naukowe i realne wojny
z proceduralnie wysoko wytresowanymi debilami.
Niestety tych drugich by³a i jest totalna wiêkszo¶æ.
To wszsytko prawda i z wiekszoscia sie zgodze. Rzecz jednak w tym, ze
diabel zawsze siedzi w szczegolach. Idzie wiec o to co sie naprawde
robi. Wezmy np. "prawde". Oczywiscie nikt nie jest w stanie sprawdzic
i sprostowac wszsytkiego co jest przedstawione koslawo. Ale zawsze sa
rzeczy ktore nas sa szczegolnie blisko, na ktorych sie znamy dobrze, i
wtedy jestesmy niejako powolani i predysponowani do upublicznienia
tego co wiemy. Oczywiscie ten "obowiazek publiczny" jest odczuwany w
rozny sposob przez rozne osoby.

Podobnie z badaniami. Jest wiele nonsensu wokol, ale tez jest wiele
polityki dyskryminujacej postep. Jedni ten nonsens widza wyrazniej, inni
w ogole go nie widza. Jedni widza dyskryminacje, inni nie. Jedni cos
robia ze swiadomoscia tego co robia, inni zwiekszaja entropie.

Nie twierdze ze jedna postawa jest lepsza od drugiej. Dobrze jest je,
jak mi sie wydaje, je odrozniac.

Jesli o czyms pisze, to jedni zwroca uwage na problem, inni na
piszacego. I znow, nie ma w tym nic dziwnego. Sam jestem
podejrzliwy.

Zaraz po doktoracie zostalem w instytucie "wydelegowany" do zajmowania
sie "dziwakami" i "pokrzywdzonymi" (przez srodowisko lub przez swoje
kalectwo). Poswiecalem im wiele czasu, pzryjezdzali z calej Polski. Nie
szczedzilem im czasu. Byli tacy, ktorym udalo sie przebrnac przez
pietrzace sie trudnosci i opublikowac prace w "prawdziwym czasopismie
fachowym". Opiekowalem sie mlodym czlowiekiem z prowincji, ktory
jak Stephen Hawking musial uzywac wozka inwalidzkiego. Tyle ze w
instytucie nie bylo windy i koledzy musieli wnosic wozek na czwarte
pietro. Wysilek ten (nie tylko moj, bo takze kolegow no i dyrekcji)
zaowocowal praca doktorska rozwijajaca pomysly z moich publikacji z D.
Kastlerem. Liste ta odwiedzal niedawno pan Inzynier Warenda, z ktorym
dyskutowalem dlugie godziny o jego pomyslach zrewolucjonizowania fizyki
i zbudowania urzadzen o cudownych wlasnosciach.

Uwazalem ze jest to moja powinnosc. Bez wzgledu na to jakie intencje
mi ktos bedzie przypisywal, fakt, ze zajalem sie sprawa Igora I Griczki
Bogdanowow jest tylko kontynuacja tego co robilem zawsze.

A skoro jusz jestesmy znow przy temacie braci B., pozwole sobie
zacytowac fragment (trzy nastepujace po sobie teksty) z forum
internetowego w witrynie Jacques'a Distlera, profesora fizyki na
Uniwersytecie Stanu Texas w Austin. Watek zatytulowany jest "Rewanz
francuskich intelektualistów."

-- "Bracia Bogdanov to dranie! Maurice de Gosson, 3 grudnia 2002"

-- "Szanowny Panie, byc moze zainteresuje Pana informacja o tym, ze
wedlug artykulu w Le Monde, z 19-go grudnia 2002, bracia Bogdanov
otrzymali doktoraty, Igor 8-go lipca 2002, zas Grichka w czerwcu 1999.
Obydwaj otrzymali ocene 'zadowalajaca'.

Jesli idzie o francuski system nadawania doktoratów, to z pewnoscia ma
on swoje problemy. Przynajmniej jednak we Francji nie mozna kupic
doktoratu poczta, jak to jest mozliwe w naszym kraju (tzn. W USA).
Daniel S. Soultanian, Ph.D. (z Francji) Hattiesburg, MS, USA, 22 grudnia
2002"

-- "Po zapoznaniu sie z licznymi artykulami w tej dyskusji z
zadowoleniem stwierdzam, ze bracia Bogdanov NIE SA DRANIAMI. Maurice de
Gosson, 1 marca 2003"


ark

"Znieczulica
Niech skóre loja,
Byle nie moja!"

[Jan Sztaydynger]
--

Arkadiusz Jadczyk
http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepage.htm

--
Semmix
2003-09-24 21:35:56 UTC
Permalink
Taka ogólna refleksja:

Chyba Sam sobie "podtrzymujesz trwanie" kłopotów. Ty napisałeś dużo na temat,
inni napisali też. Jeżeli będzie nadal podtrzymywać ten temat, to taki stan
będzie Cię niszczył. Pomyśl, może zrobić STOP z mówieniem na ten temat, z
pisaniem na ten temat itp. Inni być może wyprodukują jeszcze jakieś uwagi
związane z tematem i niech sobie produkują. Ty natomiast realizuj swoje
plany, rób nowe plany, zajęcia codzienne itd. Za jakiś czas sprawa przestanie
mieć miejsce. Czas jest lekarstwem jeżeli nie będziesz sam jątrzyć, to rana
się zagoi sama.

Tutaj, gdzieś, coś mówiłeś o swoim profilu zawodowym, nie pamietam zbyt
dokładnie. Ale przypominam sobie, że była mowa o zdarzeniach (ten motyl).
Ktoś może Ci postawić poważny zarzut: "specjalista od teorii zdarzeń" nie
przewiduje spraw związanych z samym sobą !. Wyżej napisałem w swojej reflesji
zawarłem sugestię jak dalej postąpić. Ale Ty sobie sam zdecydujesz.

Mam tu jeszcze inne uwagi, bowiem niektóre Twoje wypowiedzi wprowadzają u
mnie rozterkę odnośnie Twojego kręgu zawodowego. Chodzi mi o przywoływanie
przez Ciebie pojęć niesionych przez
terminy: "prawda", "fałsz", "sprawiedliwość". Nie znam Twojego wieku, ale do
pewnego wieku można uspawiedliwić przywoływanie tych pojęć (wybacz mi to
zdanie). Ale w dalszej części życia może to powodować różne opinie.

Nie wiem dokładnie co ty robisz, ale na przykład mówienie aby odróżniać
prawdę od fałszu wywołuje u mnie właśnie rozterkę. To można mówić
dla "publiczności" dla "tłumu", (ta lista to nie tłum). TY jako - tak mi sie
wydaje - teoretyk masz obowiązek znać wiele teorii. Tu na tej liście, tylko
pod innym tematem napisałem "coś" na temat języka, którym się posługujemy, i
pokrótce dałem uzasadnienie, że język przez nas używany jest językiem
tautologicznym. I tak jest rzeczywiście. Szczególnie prawnicy bardzo dobrze
wykorzystują tą właściwość.

Jeszcze coś zauważyłem, że bardzo wielu dyskutantów sprowadza swoją dyskusję
wyłącznie do krytyki wypowiedzi innych. Oczywiście nie wszyscy to czynią ale
daje się zauważyć takie nastawienie. Bardzo często taka krytyka powstaje na
skutek innej interpretacji lub innego rozumienia napisanej treści. A
wystarczy przecież zapytać. Nawet spotkałem wypowiedź: "bredzisz..." ale w
którym miejscu ?, tego już sie nie dowiedziałem. Problem jest tego rodzaju,
że w wielu naszych uczelniach wynik edukacji daje rezultat zbliżony do zasady
działania maszyny Turinga. Gdy następuje "zetknięcie" się z czymś co nie jest
zawarte na liście algorytmów i definicji to może wywoływać bardzo różne
reakcje. Bardzo często taką reakcją jest agresja.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Arkadiusz Jadczyk
2003-09-25 09:28:00 UTC
Permalink
On Wed, 24 Sep 2003 21:35:56 +0000 (UTC), "Semmix "
Post by Semmix
Nie znam Twojego wieku, ale do
pewnego wieku mo¿na uspawiedliwiæ przywo³ywanie tych pojêæ (wybacz mi to
zdanie). Ale w dalszej czê¶ci ¿ycia mo¿e to powodowaæ ró¿ne opinie.
Zgoda. Jest na to, w jezyku polskim, nawet dobre okreslenie:
znieczulica.

To choroba opanowywujaca wielu wspinajacych sie z trudem po szczeblach
kariery.

"Znieczulica
Niech skóre loja,
Byle nie moja!"

[Jan Sztaydynger]
--

Arkadiusz Jadczyk
http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepage.htm

--
Semmix
2003-09-26 09:33:13 UTC
Permalink
Zapewniam Cię, że prawie wszystko można zdeprecjonować, prawie wszystko daje
się apoteozować. To tylko zależy od potrzeb własnych lub celu jakiegoś
innego. Każda wypowiedź (również i ta) stanowi przekaz myśli i w jakiś sposób
jest inspirowana. Inspiracją może być wiele rzeczy. Człowiek robi wiele
rzeczy niepotrzenych a mimo to w sumie ludzie znajdują jeszcze czas na
czynności Twórcze. Czynności twórcze dają to, że świat sie toczy i nie trwa w
stagnacji.

Chcę tu poruszyć sprawę przekazu informacji pomiędzy luźmi. To co powiem,
jest związanie z etyką, czyli z tematem, który tu omawiamy. Inspiracją jest
zwrócenie uwagi na "mechanizmy" prowadzące do konflitów, a nawet czasem i
wojen.

Rozpatrzmy: rozmowę, słowo pisane nawet prezentacje wizualne. Są ludzie
dający krótkie wypowiedzi i oczekujący zaraz na "odzew", - też krótki. Jest
to zwykle większość ludzi, są to zwykli codzienni ludzie. Są też ludzie
dający dłuższe wypowiedzi, i zazwyczaj potem mogą długo nic nie mówić ale
słuchają innych. W obydwu tych grupach są wyjątki. Niektóre osobniki umieją
się przystosować do sytuacji, której nie koniecznie lubią. Ale jest pewna
ilość osobników, która nie umie się przystosować. Właśnie w tym ostatnim
przypadku pojawia się odruch u ludzi. I ten odruch bywa różny. Może to być
chęć opuszczenia miejsca, aby nie słuszeć dalej wypowiedzi. Innym odruchem
jest chęć wyłączenia "urządzenia produkujące informacje" i w tym przypadku
przejawia się to jako agresja.

Słuchałem kilka razy transmisji z obrad Komisji Śledczej. Tak się złozyło, że
słyszałem wypowiedź poczatkową (jakoś ona sie nazywa, nie pamiętam) Pana
Czarzastego. Ja nie mam nic przeciwko temu Panu ale pragnę tu zwrócić uwagę
na technologię zachowań. Pan Czarzasty mówił przez około 2 godziny i mówił z
szybkością "karabinu maszynowego". Po jakimś czasie telewizor przyciszyłem i
zająłem się innym sprawami. Ale najbardziej pikanty szczegół z tej opowiastki
jest taki, że później w czasie przesłuchania były wypowiedzi: "... to już
mówiłem w słowie wstępnym. Czy mam powtórzyć, ale muszę powtórzyc
wszystko...". Nie chodzi mi tutaj o Pana Czarzastego, bo mnie On ani ziebi
ani parzy, ale chodzi mi o technologię. Takie technologie lub podobne
technologie ja zauważam również w innych okolicznościach. W bardzo dużej
części literatury, konferencji naukowych, prelekcji takie technologie mają
miejsce.

Jako przykład podam, że szukałem kiedyś (nie było jeszcze internetu) w
księgarni książki z kontrektnym tematem specjalistycznym. I oczywiście udałem
się do Ksiegarni Technicznej na ulicę Mazowiecką w Warszawie. Znalazłem w
spisie treści dokładnie nazwę rozdziału z tym tematem. Ponieważ wydawcą był
PWN więc dałem temu wiarę. Kupiłem, przyszedłem do domu i oczywiście po
przeczytaniu Rozdziału "nabyłem" tej wiedzy, co się nazywa wiedzą "popularno
naukową".

Takie technologie jak widać dają się stosować również w słowie pisanym dla
celów komercyjnych i okazuje się, że recenzenci tego nie widzą.

Są technologie "na zmęczenie", bo wtedy jest wielu co powie: "ale mądrze
mówił, ja nic z tego nie rozumiem". Są też technologie na "nieznany język",
polegają one na tym, że dający wypowiedź używa dużej ilości "definicyjnych
terminów" i nie koniecznie znanych większości. To można znaleźć np. tutaj na
tym Forum.

Gdy taka wypowiedź ma być raportem dla wąskiego grona słuchaczy specjalistów
to zgoda, ale gdy ma być przekazem dla słuchaczy, którzy by się chcieli
czegoś dowiedzieć, czego nie wiedzą to nie jest dobrze. Oczywiście też znajdą
się tacy co powiedzą: "ale mądrze mówił, ja nic z tego nie rozumiem".

Gdy pojawia sie "niechęć" do jakichś wypowiedzi, to manifestuje się
ona "oddaleniem się" ale bardzo często manifestuje się dawaniem krytyki, nie
zawsze wyważonej, bo graniczy ona na ogół z agresją o czym juz mówiłem. Oceny
w rodzaju "bełkot", itp są bardzo wyraźną manifestacją agresji. Jest to
przedłużenie zachowań z "podwórka". Gdy młoda istota nie potrafi odeprzeć
argumentacji kolegi to w 99% powie: "ty głupi jesteś".

Na zakończenie dodam, że warto pomyśleć o tym, aby na wszystkich kierunkach
edukacyjnych zaprojektować przynajmniej z jeden wykład na temat stosowanych
technologii przekazu informacji pomiędzy ludźmi. Ja akurat nie ma nic
wspólnego z edukacją, ale mogę jedynie postulować, co też czynię. Postrzegam
bardzo często rozrzutność w wypowiedziach, jest wiele przenośni, wiele
metafor. Sa to elementy konstrukcyjne przekazu informacji. Nie zawsze
wszystkie są potrzebne. Warto jest zawsze wyważyć ilość przenośni i metafor,
zoptymalizować wypowiedź. Dlatego, że czas należy szanować.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Arkadiusz Jadczyk
2003-09-26 11:00:12 UTC
Permalink
On Fri, 26 Sep 2003 09:33:13 +0000 (UTC), "Semmix "
Na zakoñczenie dodam, ¿e warto pomy¶leæ o tym, aby na wszystkich kierunkach
edukacyjnych zaprojektowaæ przynajmniej z jeden wyk³ad na temat stosowanych
technologii przekazu informacji pomiêdzy lud¼mi. J
Wydaje mi sie ze sprawa jest nawet ogolniejszej natury. Mamy bowiem do
czynienia ze zjawiskiem "manipulowania" ludzmi. Manipulowanie nie musi
sie ograniczac do procesow przekazu informacji. Wystarczy wziac udzial w
kilku posiedzeniach Rady Wydzialu czy Rady Instytutu, obserwowac
spokojnie i z zimna krwia, i mozna zobaczyc manipulacje. Czasem dyrektor
jest urodzonym manipulatorem i wymanipuluje "wybor" na to stanowisko
przez cztery kadencje. Oczywiscie stacza walki, ale potrafi swietnie
wymanipulowac pociagajac w odpowiednim momencie za odpowiednie
sznurki. Jest to objaw typowy dla "psychopatow". Temat ten staje sie
ostatnio coraz polpularniejszy i coraz wiecej ludzi uswiadamia sobie, ze
np. sa od lat w malzenstwie z psychopata i daja soba manipulowac.
W czym rzecz? W tym np. ze wielu z nas uznaje "wartosci" i uwaza, ze na
ogol nie powinno sie "klamac", przez "szacunek" dla drugiego czlowieka.
Psychopata-manipulator takich wartosci nie uznaje, nie "czuje" ich.
Dlatego bez wahania uzyje "technologii".

Zgadzam sie, ze wiedza na temat technologii, poparta glebszym
zrozumieniem natury zachowan psychopatycznych, bylabu pomocno wielu
nieswiadomym ofiarom takich zachowan.

Znajacym angielski polecam swietna strone

http://www.geocities.com/lycium7/

z licznymi linkami

Wydaje mi sie wszakze, choc moze nie mam racji, ze wiekszosc naukowcow,
ktorzy uzywaja "technologii", czyni to nieswiadomie, poprzez
"nasladowanie" wzorcow, ktore uznaje sie z "odnoszacych sukces".
Ci co technologii nie uzywaja, np. z wyboru, maja na ogol trudniejsze
zycie.

Sprawa sie przy tym chyba pogarsza z czasem. Kiedy zaczynalem studia,
w latach 60-tych, znani byli uczeni, zazwyczaj starej szkoly, np. ze
Lwowa, ktorzy powszechnie uwazani byli za wzorce i ostoje moralnosci.
Innym slowem: "nieskorumpowani", uznajacy "wartosci". Kiedy taki
profesor zabieral glos - zapadala cisza. Jego glos czesto przewazal
szale. Oni nie stosowali technologii, przemawiali z "glebi sumienia" i
"do sumien". Niestety ludzie ci albo wymarli, albo tez "zmienili sie"
pod wplywem mlodszych a energicznych kolegow, jak rowniez pod wplywem
"nowoczesnych lekow", jak Prozac etc.

Sa to obserwacje z mojego wlasnego podworka. Chetnie porownalbym je z
obserwacjami innych.

ark
--

Arkadiusz Jadczyk
http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepage.htm

--
Semmix
2003-09-26 17:12:36 UTC
Permalink
Coś dodam:

Ogólna uwaga to taka, że to co napisałem, raczej winno być doczepiane do
małych grup ludzkich, dla dużych grup - dla tłumu - może spowodować
niewielkie kłopoty. Gdy używałem słowa "technologia" to oznaczało, że
pragnąłem oddać sens, że dane zachowanie przypomina zaplanowany ciąg zdarzeń
tak jak w fabryce mający na celu wytworzenie konkretnego produktu.

Ale proszę nie iść zbyt daleko w deprecjacji takich zachowań. Bowiem
przeciwieństwem jest zachowanie, które może rodzić opinie jeszcze bardziej
negatywne - zachowuje chaotyczne, nie wie co robi itp. Tak czy inaczej jak
widzisz, zależnie od potrzeb można sobie dopasować opinię i dowolnie zganić
albo dowolnie pochwalić.

Ty używasz słowa manipulacja. Zgoda, większość ludzi to czyni w sposób
bardziej lub mniej widoczny. Pragnę Ci powiedzieć, że nawet to co ja tutaj
piszę (w szczególności też Twoich wypowiedzi to też dotyczy) można uznać za
manipulację. Wystarczy "zauważyć" sobie cel i wskazać uzasadniające
fragmenty. Jak widzisz znowu można coś zrobić albo tak albo tak. Tacy są
niestety ludzie i taka jest rzeczywistość. A ja piszę dlatego, że mam trochę
czasu i powstaje chwilami u mnie zwykła chęć rozmowy. (Ale mam jeszcze parę
dni, bo potem będę miał mniej czasu).

Chciałbym trochę "stonować" Twoje opinie odnośnie wielkości wiedzy opinii
publicznej w naszym kraju (a nawet gdzie indziej). Bardzo analitycznie
podszedłeś do sytuacji powstałej po wymienianym i analizowanym przez siebie
artykule: Pana J.K.-Glikmana. I wskazujesz jakie są jego konsekwencje.
Rzeczywiście sytuacja jest taka jaką opisujesz. Tylko, że w jak wielkim
obszarze ludzkim i w jak długim czasie będzie to wszytko trwać. Czy
zastanawiałeś sie nad tym ? Najlepiej to ocenić jest po własnym stanie, gdy
się dowiadujesz o jakiejś kolejnej aferze, skandalu. W większości przypadków,
na drugi dzień już o niej pamietasz. Tak też patrz na to. Ja osobiście
pracowałem dosyć długo w firmie finansowej oskarzanej o pranie pieniędzy.
Oczywiście nie była to prawda. Firmy już nie ma, ale czy ktoś chodzi i wytyka
mi taki fakt ? Nie, bo na dzisiaj mało kto wie, że coś takiego kiedyś było. A
mija w tej chwili około dwa lata. Są tacy co lubieja sobie trochę poszczekać
ale za jakiś czas przestaną, albo zaczynaja szczekać na kogo innego.

Natomiast, jeśli chodzi o używanie nazewnictwa w rodzaju "psychopata", to tu
ja osobiście stosuję większą bezwładność w użyciu tego terminu. Zanim bym
użył takiego terminu, to "ktoś" bardzo musi sobie na to zasłużyć. Ludzie
niestety na codzień wykazują różne bardzo zbliżone zachowania i na taki
termin nie koniecznie muszą zasługiwać natychmiast. Zwykłe zdenerwowanie już
może coś podobnego powodować. Chyba w poprzednim poście użyłeś słowa
znieczulica. Ten termin oraz to co piszę wyżej to juz prawie psychologia. I
trochę tematyka zaczyna odbiegać nam od tematu tego Forum.

Dobrze jest gdy się posiada kontrolę nad właściwościami swojego własnego
organizmu. Coś, to co jest znieczulicą nie jest reakcją "automatyczną" ale
jest reakcją wynikająca z decyzji. Decyzja może być oparta na jakimś systemie
wartości. Gdy przychodzi sygnał na przykład typu "wspomóż bo nie mam co
jeść", to u bardzo wielu ludzi ten sygnał jest "filtrowany" i przechodzi
przez wiele stopni decyzyjnych i ocennych. I najczęściej rezultat to: mijamy
osobę proszącą. Ale są inne oddziaływania, które przechodzą jednak przez sito
decyzyjne bo sito ma dla nich większe oczka i wtedy jest inna reakcja. Ale
ogólnie "skóra" robi sie coraz grubsza i niestety temu nie zaradzisz,
wszelkie odruchy zaczynają być poddawame ocenie decyzyjnej. A może na tym
właśnie polega ewolucja i rozwój ?

Ty używając słowa znieczulica właśnie zauważasz, że to sito zaczyna mieć
coraz mniejsze oczka w naszych czasach i to jest prawda.

Te tematy niestety to już psychologia, filozofia, medycyna i może coś
jeszcze. Tak więc narazie zatrzymajmy się w tym miejscu.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Arkadiusz Jadczyk
2003-09-26 18:47:11 UTC
Permalink
On Fri, 26 Sep 2003 17:12:36 +0000 (UTC), "Semmix "
Chcia³bym trochê "stonowaæ" Twoje opinie odno¶nie wielko¶ci wiedzy opinii
publicznej w naszym kraju (a nawet gdzie indziej). Bardzo analitycznie
podszed³e¶ do sytuacji powsta³ej po wymienianym i analizowanym przez siebie
artykule: Pana J.K.-Glikmana. I wskazujesz jakie s± jego konsekwencje.
Rzeczywi¶cie sytuacja jest taka jak± opisujesz. Tylko, ¿e w jak wielkim
obszarze ludzkim i w jak d³ugim czasie bêdzie to wszytko trwaæ. Czy
zastanawia³e¶ sie nad tym ? Najlepiej to oceniæ jest po w³asnym stanie, gdy
siê dowiadujesz o jakiej¶ kolejnej aferze, skandalu. W wiêkszo¶ci przypadków,
na drugi dzieñ ju¿ o niej pamietasz.
Proponuje powrot do spraw nauki i fizyki w szczegolnosci. Kiedy prowadze
badania, kiedy poswiecam na to cale moje zycie, kiedy publikuje - zdaje
sobie sprawe z tego ze nikt moich prac nie bedzie czytal (no, moze kilku
ludzi na swiecie, najwyzej piatka). Wiec po co to robie? Nie daje mi to
prestizu, nie daje mi to wielu "zparoszen" (gdyby mi zalezalo na
zaproszeniach, poszedlbym za stadem), propaguje teorie na ktora malo kto
zwraca uwage.

Wiec na co licze? Po pierwsze, uwazam ze taki jest "cel mojego zycia",
inne "cele" do mnie nie przemawiaja. Po drugie, nawet jesli piszesz
"W wiêkszo¶ci przypadków,
na drugi dzieñ ju¿ o niej pamietasz.
to wszakze mnie interesuje "wiekszosc przypadkow". Mnie interesuje, czy
mam choc jedna szanse na milion, a nawet i mniej, ze to co napisze moze
cos zmienic "na lepsze". Jesli taka szansa jest, chocby "mala" -
uwazam, ze nie tylko wart ale takze "nalezy".

Napisales, ze pojecie "psychopatow" jest wezsze niz ja proponuje. W
Polsce tak jest w istocie, jestesmy troche do tylu. W naszej witrynie
jest poprana za darmo ksiazka " The Mask of Sanity, by Hervey Cleckley,
5th edition " (nie ma obawy, autor nie zyje, zas prawa autorskie
zalatwilismy ze spadkobiercamy) - opisuje zjawisko swietnie. Kazdy
powinien ja przeczytac.

http://www.cassiopaea.org/cass/cleckley-mos.htm

Ale tu wybiegam znow poza fizyke i nauke. Przyjrzyjmy sie filmowi
"Piekny Umysl":

"http://www.cassiopaea.org/cass/cleckley-mos.htm

" Nash jest typem niepokornym, nic sobie nie robi z wewnetrznych
subtelnych praw, którymi rzadzi sie akademicki swiatek, jak równiez z
obowiazku regularnego uczeszczania na zajecia. Obsesyjnie wrecz mysli
tylko o jednym - znalezieniu naprawde oryginalnego pomyslu, który
wszystkich powalilby na kolana. Jak mniema, w ten sposób raz na zawsze
móglby ustalic swoja pozycje i znaczenie w srodowisku naukowym."

Kiedy obsesyjnie zaczynamy myslec o "powaleniu kolegow na kolana" -
wtedy, chcac nie chcac, zaczyna sie "manipulacja" i uzywanie "technik"
o ktorych pisales. Nasz nie byl jednak w technikach za dobry. Kurs
uzywania technik pewnie by mu dopomogl - jestem pewien, ze by z niego
skorzystal wzorowo :-)

ark

ark
--

Arkadiusz Jadczyk
http://www.cassiopaea.org/quantum_future/homepage.htm

--
Jerzy Turynski
2003-09-27 16:49:08 UTC
Permalink
Post by Arkadiusz Jadczyk
On Fri, 26 Sep 2003 17:12:36 +0000 (UTC), "Semmix "
Proponuje powrot do spraw nauki i fizyki w szczegolnosci. Kiedy prowadze
badania, kiedy poswiecam na to cale moje zycie, kiedy publikuje - zdaje
sobie sprawe z tego ze nikt moich prac nie bedzie czytal (no, moze kilku
ludzi na swiecie, najwyzej piatka). Wiec po co to robie? Nie daje mi to
prestizu, nie daje mi to wielu "zparoszen" (gdyby mi zalezalo na
zaproszeniach, poszedlbym za stadem), propaguje teorie na ktora malo kto
zwraca uwage.
Wiec na co licze? Po pierwsze, uwazam ze taki jest "cel mojego zycia",
inne "cele" do mnie nie przemawiaja. Po drugie, nawet jesli piszesz
"W większości przypadków,
na drugi dzień już o niej pamietasz.
to wszakze mnie interesuje "wiekszosc przypadkow". Mnie interesuje, czy
mam choc jedna szanse na milion, a nawet i mniej, ze to co napisze moze
cos zmienic "na lepsze". Jesli taka szansa jest, chocby "mala" -
uwazam, ze nie tylko wart ale takze "nalezy".
Nie może. Owo "lepsze" jest mitem/złudzeniem. Starożytni dawno to
odkryli. P. np. http://www.opoka.org.pl/biblioteka/F/FE/sokrates_kirke.html

Takie 'cele' to złudny 'śpiew Syren'.
Dawno temu napisałem:
<< Celem myślenia powinno być samo poznanie (myślenie), inne cele
prowadzą do poznania półprawd. >>

Tak jak czas i przestrzeń powstają razem z materią, tak owe "'cele'"
powstają razem z mózgiem. I wszystkie są względne. 'Sprawdzają się
do pewnego momentu a potem "krzywa zadowolenia" gwałtownie załamuje
się. Tzn. po 'osiągnięciu' domniemanych celów okazuje się zawsze, że...
to co pchało do ich 'spełnienia' było złudą (instynktownym mirażem),
taką samą jak _instynkt_ pchający łososie w górę rzeki po... śmierć.
'Sensowne' (do czasu) jest to dla ewolucji, ale łososie o tym nawet
nie muszą 'wiedzieć' i nie wiedzą.
Wystarcza, że pcha je 'instynkt', a... ewolucji do działania nawet
ich 'orgazm w nagrodę' za morderczy wysiłek nie jest już potrzebny
do niczego. Zresztą każda ewolucja (w tym dowolnego gatunku i wię-
cej Wszechświata w całości) kończy się jej... 'degeneracją' i 'upa-
dkiem'...

Beethoven, kiedy jakiś wydawca zainteresował się dla kogo pisze
kolejny utwór odburknął: "To nie dla was, to dla przyszłych poko-
leń". Takie "cele" nie mają sensu? Dla samego twórcy? Okazuje
się, że mają... i to w cale nie w wymiarze społecznym/gatunku,
ale w wymiarze indywidualnym. Feynman pisał: ~"Motywem uprawiania
nauki SĄ EMOCJE związane z jej uprawianiem", a nie samo osiągnię-
cie założonego hipotetycznego celu. Owo ziszczenie marzeń jest
co najwyżej praktycznie przydatnym PRZY OKAZJI skutkiem, a nie
nadrzędnym celem uprawiania nauki.
Życie człowieka, to czym on 'jest' to tylko to, co świadomie czu-
je, gra jego odczuwanych (świadomych i nieświadomych) emocji (co
jest czym wymagałoby dłuższego wyjaśnienia). To wszystko, czym 'od
środka' jest każdy homo sapiens i więcej - każde zwierzę.
Maslow "głosy Syren", czyli niezaspokojone 'braki' nieświadomych
instynktów (postzwierzęcych) nazwał "percepcją braku" (JT: przed
oślim mostem), zaś ową diametralnie inną percepcję (poza nim) -
"percepcją wzrostu". Człowieczeństwo zaczyna się od momentu, gdy
byłe zwierzę uświadamia sobie, iż wcale nie potrzeba manipulować
zewnętrznymi przedmiotami, by uzyskiwać 'emocjonalne' zaspokoje-
nie, a zamiast tego po prostu uświadomić sobie, iż... narzucony
postzwierzęcymi genami (głównie pośrednio nie wprost) związek
pomiędzy przedmiotami/symbolami a nieświadomie im przypisywanymi
emocjami jest zwyczajną złudą/oszustwem nieświadomości. Zamiast
tego (tzn. zdobywania całego świata/rzeczy dla zaspokojenia in-
stynktów) można po prostu uświadomić sobie, iż emocjami można
świadomie manipulować, w ogóle przy tym nie ruszając palcem w bu-
cie. To EMOCJE NALEŻY 'dopasowywać' do rzeczy a nie rzeczy (ich
ruch) do (nieświadomych) gry emocji, tak jak robią to zwierzęta
i nieświadomi homo 'sapiens'.
Post by Arkadiusz Jadczyk
Napisales, ze pojecie "psychopatow" jest wezsze niz ja proponuje. W
Polsce tak jest w istocie, jestesmy troche do tylu. W naszej witrynie
jest poprana za darmo ksiazka " The Mask of Sanity, by Hervey Cleckley,
5th edition " (nie ma obawy, autor nie zyje, zas prawa autorskie
zalatwilismy ze spadkobiercamy) - opisuje zjawisko swietnie. Kazdy
powinien ja przeczytac.
http://www.cassiopaea.org/cass/cleckley-mos.htm
Ale tu wybiegam znow poza fizyke i nauke. Przyjrzyjmy sie filmowi
E tam !
<< Wszystko co potrafimy sobie wyobrazić jest REALNE!>>
[Pablo Picasso]
Wszystko co istnieje jest "FIZYCZNE" i "NAUKOWE"!!!
To jakże 'bezstresowo' wygodny idiotyzm, by to, czego 'się' nie poj-
muje zaliczać do "nienaukowego" i twierdzić, że "nauka się tym nie
zajmuje". Tak nie 'twierdzi' "'Nauka'" tylko... warsztat!
Jeśli pacan jeden z drugim wzajemnie utwierdzają się w przekonaniu,
że np.: "krasnoludki nie są naukowe", to z miejsca zdradzają swoje
upośledzenie. "Krasnoludki" w główce dziecka (i bzdury w łbach owych
idiotów) 'jakoś' istnieją, są jak najbardziej _fizycznym_ 'bytem neu-
ronowym' i _istnieją_ w równym stopniu jak istnieje dowolny wykonywa-
ny kod komputerowy w pc-cie. Dlatego jest to (że coś "nie jest nauko-
we") - celowo użyję adekwatnego do owej bzdury epitetu - _pierdole-
nie_ przygłupów, wykręt 'uzasadniający' ich własną głupotę - instyn-
ktowną niechęć do uświadomienia jej sobie i przyznania się przed sa-
mym sobą do NIEROZUMIENIA. Skutek zwyczajnego instynktu stadnego +
instynktownego zaspokojenia braku poczucia 'bezpieczeństwa'.

Warsztat sobie może twierdzić, że pewnych rzeczy "na warsztacie"
nie można wykonać, natomiast niech nie waży się aproksymować swojej
mechanicznej warsztatowości na twierdzenia, iż skoro warsztat "nie
może", to znaczy że nie można owego czegoś sobie POPRAWNIE wyobra-
zić, lub że nie istnieje=jest nienaukowe.
Post by Arkadiusz Jadczyk
"http://www.cassiopaea.org/cass/cleckley-mos.htm
" Nash jest typem niepokornym, nic sobie nie robi z wewnetrznych
subtelnych praw, którymi rzadzi sie akademicki swiatek, jak równiez z
obowiazku regularnego uczeszczania na zajecia. Obsesyjnie wrecz mysli
tylko o jednym - znalezieniu naprawde oryginalnego pomyslu, który
wszystkich powalilby na kolana. Jak mniema, w ten sposób raz na zawsze
móglby ustalic swoja pozycje i znaczenie w srodowisku naukowym."
Projekcja. Niekoniecznie/niecałkowicie słuszna. Jeśli motywacją Nasha
było 'zwycięstwo' w wyścigu szczurów, to była to motywacja instynktow-
na i... faktyczna przyczyna jego schizofrenii.
Post by Arkadiusz Jadczyk
Kiedy obsesyjnie zaczynamy myslec o "powaleniu kolegow na kolana" -
wtedy, chcac nie chcac, zaczyna sie "manipulacja" i uzywanie "technik"
o ktorych pisales. Nasz nie byl jednak w technikach za dobry. Kurs
uzywania technik pewnie by mu dopomogl - jestem pewien, ze by z niego
skorzystal wzorowo :-)
Uciekanie w 'dowcipy', humor i insze 'iskanie' to oznaka NIEMOCY inte-
lektualnej...
Post by Arkadiusz Jadczyk
ark
JeT.
Jerzy Turynski
2003-09-28 18:15:05 UTC
Permalink
Post by Semmix
Zapewniam Cię, że prawie wszystko można zdeprecjonować, prawie wszystko daje
się apoteozować. To tylko zależy od potrzeb własnych lub celu jakiegoś
innego. Każda wypowiedź (również i ta) stanowi przekaz myśli i w jakiś sposób
jest inspirowana.
Jak słyszę, że "wypowiedź stanowi przekaz myśli" to... dostaję szału.
Po prostu to straszliwa w skutkach bzdura/złudzenie, bezmyślnie powta-
rzana przez... wszystkich (wyjątków ze świecą szukać).
Dowód jest banalnie prosty, którego jakoś ~nikt (nie bez istotnego po-
wodu) nie jest w stanie 'przyjąć do wiadomości'.
"Przekaz", to co najwyżej pakiet impulsów neuronowych w _efektorach_
u nadawcy, i (może być adekwatny do nadawcy) w receptorach odbiorcy.
Dlatego to, co napisałeś powyżej jest wzajemnie sprzeczne.
Po prostu myśli/treść nie jest "definiowana" w żadnym razie pakietem
impulsów w receptorze/efektorze, a tym co się dzieje w odbierającym/
generującym go mózgu.
Dokładnie zresztą tak samo jak w PC-cie - analogiem "myśli" nie jest
ani wprowadzony program, ani otrzymane wyniki, a cały proces 'wykona-
nia' algorytmu. Założenie, że skoro algorytm/sygnał wejściowy (nie
"'myśl'"/"'proces'!) wprowadzony do dwóch black-box'ów, i _ograniczo-
na_ ilość wyników otrzymana w wyniku ich wykonania jest konkretnie
identyczna, to i proces/"myśli"/pc-ty są identyczne - jest po prostu
(wygodnym dla 'nieświadomości') mitem.

To durnowate/nieświadome pseudo"myślenie" kategorii stimulus-response.
Oparte na znajomości konkretnej obsługi interfejsu, a nie na rzeczywi-
stej treści.
W innych słówkach:
<< Uczony - dlatego właśnie że jest uczonym, im lepszym, tym bar-
dziej to ewidentne - nie uznaje McLuhanowskiego medium is the mes-
sage, popularnego w dobie popkultury utożsamienia treści z komuni-
katem. >> [X.Rut (Wł. M. Turski)]

Swoją drogą do niektórych nijak nie dociera, że:
<<Kiedy starał się pomóc mi zrozumieć, co z Kochem pojmowali przez
świadomość czegoś - która była centralnym elementem ich definicji
świadomości - Crick podkreślił, że wiąże się ona z czymś wiecej niż
z prostą obrobką informacji.
Aby wytłumaczyć mi, o co chodzi, wyciągnął powszechnie znany czarno-
biały obrazek: w pierwszej chwili zobaczyłem biały dzban na czarnym
tle, a w następnej - dwa profile ludzkich twarzy.
Chociaż informacja wzrokowa, jaką~ uzyskiwał mój mózg, nie ulegała
zmianie, to, czego byłem świadom - lub na co zwracalem uwage - zmie-
niało się. Jaka zmiana w mózgu odpowiada tej zmianie uwagi? Jeżeli
neurobiolodzy umieliby odpowiedzieć na to pytanie - stwierdził Crick
- to bylibyśmy dużo bliżej rozwiązania zagadki świadomości.>>
[J. Horgan, Koniec nauki str. 203]

i w ten sposób dotarliśmy do oślego mostu:
<< W każdym przedmiocie jest taki punkt, do którego wszyscy startu-
jący dochodzą, ale który przekraczają tylko ci, którzy mogą potem
dotrzeć do pomyślnego końca. Na średniowiecznych uniwersytetach, w
nauce geometrii punktem takim była piąta teza pierwszej księgi Ele-
mentów Euklidesa, dla nieuków prawie nie do przebrnięcia. Potocznie
nazywała się oślim mostem, co po łacinie brzmi właśnie pons asino-
rum.>>
[Władysław M. Turski]
Pojęcie/treść (czyt. poprawne rozumienie treści) terminu "'ośli most'"
("nadczłowiek"/"normalny" Nietzschego; "jaskini Platona" itd. itp.)
jest kluczowo istotne a jest niemalże absolutnie powszechnie "poza
rozumem". Nota bene Turski sypnął się, iż choć termin "ośli most"
intuicyjnie(?) przykuł jego uwagę, to wielkiego pojęcia o nim nie
ma... Po prostu dlatego, iż w dowolnej dziedzinie oślim mostem nie
jest jakikolwiek z jej wyników [pow. piąta teza], a jakościowo zupeł-
nie coś innego. Więcej - "'ośli most'" jest TYM SAMYM W KAŻDEJ dzie-
dzinie i znacznie lepiej 'wyraził' go Feynman 'streszczając' "Dzieje
świecy" Faradaya. Otóż cytuję: "Główna teza tych wykładów da się zam-
knąć w stwierdzeniu, że niezależnie od tego, na co spojrzysz, jeśli
przyglądasz się dostatecznie dokładnie, to masz do czynienia z całym
Wszechświatem".
----
Jeśli wyobrazisz sobie populację homo sapiens jako ósemkę, to jej
talia jest właśnie "oślim mostem", dolna część to "normalni", gór-
na "wariaci"... a faktyczni uczeni siedzą na moście _świadomie_
"'obserwując'" obydwie połówki. 'Okupantów' dolnej części _jako-
ściowo_ w 'sposobie myślenia' nie różni od zwierząt absolutnie nic.

Dlatego też:
<< Jak zauważa Walter Moore, cytując Montaigne'a w swojej niezwyk-
le odkrywczej biografii Erwina Schrödingera, naukowca i przyjacie-
la Einsteina: "Na nasze życie składa się szaleństwo i rozwaga; je-
śli ktoś napisze tylko o tym, co wzbudza szacunek i nie wykracza
poza ustalone kanony, pominie co najmniej połowę". >>
[Denis Brian "Albert Einstein"]
I dokładnie stąd "bierze się" - delikatnie mówiąc - "ekscentryzm"
wielkich uczonych i szerzej geniuszy z dowolnej działki i wrażenia
Post by Semmix
tak z ciekawosci czy nie pisales tego na jakims haju?
z całkowitą niemożliwością poprawnego zrozumienia rzeczywistej tre-
ści.

Dlatego bardzo celowo i świadomie wybieram takie cytaty o kluczowo
istotnej treści i taki sposób własnego pisania, by "normalnym" utru-
dnić fałszywe PSEUDO-"rozumienie".
Oczywiście "edukacja" jest oparta na diametralnie fałszywym modelu
"opanowywania materiału" do... umiejętności testowego "powtórzenia"
go... oczywiście opartego na błędnych, najprostszych figurach/inter-
pretacjach. W efekcie daje to... praktycznie bez wyjątku patologicz-
ne powszechne upośledzenie, tym groźniejsze w skutkach, iż wzajem-
nie 'potwierdzane'/wzmacniane.

[...]
Post by Semmix
wszystkie są potrzebne. Warto jest zawsze wyważyć ilość przenośni
i metafor, zoptymalizować wypowiedź. Dlatego, że czas należy sza-
nować.
Bełkot synu. Typowy bełkot wzór "mowa Czarzastego"!
By przekonać się, że wygłosiłeś kompletnie nieświadomy, odruchowo
bezmyślny komunikat wystarczy zapytać: Co to jest "szacunek" ?
I nie copypastuj tu bezmyślnie idiotyzmów typu:

<< Szacunek, cześć, uznanie. Postawa znacząca dla normowania stosun-
ków międzyludzkich. Wywołuje zwykle obiektywną przychylność, która
pozwala na rozumienie innych. Szacunek jest obowiązkiem moralnym,
doznawanie szacunku - jedną z podstawowych potrzeb ludzkich.>>
[http://wiem.onet.pl/wiem/00291d.html]

Właśnie na takim szacunku do głupoty/nieświadomości wszystkie woj-
ny (w tym naukowe) 'niechcący' 'dobrymi chęciami' zmajstrowano...

Przy okazji:
Co "'szacunek'" ma wspólnego z "'czasem'"?

Może kiedyś zdołasz na to pytanie odpowiedzieć...
Najpierw musiałbyś _samodzielnie_ zrozumieć, że "czas" należy wy-
łącznie do dolnej połówki onej "ósemki"... Dlatego geniusze są
wieczni, a tłuki przemijają wraz z zanikiem siły w łokciach...
i 'politycznej poprawności' lokalnego "'konsensusu'" stada.

JeT.

P.S. Przy okazji zastanów się nad grą (nieświadomych) emocji twoich
adwersarzy w odpowiedzi na post news:bl296f$6fs$***@inews.gazeta.pl
tzn. jaki dokładnie błąd popełniają i co ich do jego popełniania
"zmusza" _poza_ ich świadomością. I jak 'w imieniu fizyki' są do-
gmatycznie pewni swojego "obiektywnego stanowiska". A kołki mogły-
by choć trochę poczytać ZE ZROZUMIENIEM Einsteina, Feynmana lub po-
dobnych, a nie bełkotać trzy po trzy para piętnaście. Oczywiście
durnie natychmiast zaczną się powoływać na mój "brak szacunku" w
wersji j.w., kompletnie nie zdając sobie sprawy iż to nie żaden
"szacunek", a gra małpich instynktów hierarchii stada. 'Szacunek'
to sie należy PRAWDZIE a nie małpiemu konsensusowi miernot.
Każdy formalny dowód i analogicznie wynik każdego pomiaru _jest_nie-
pewny_ 'z definicji', i jeśli można mieć do czegoś pewność, to wy-
łącznie do "powabów braku pewności" [Feynmana]. Tzn. jeśli jakaś
grupa kołków jest 100% przekonana, że ma absolutną rację, to zna-
czy, iż zwyczajnie 'społecznie' oszaleli.

P.S.S. Nie wystarczy stwierdzić, że ktoś "jest głupi" więc nie war-
to go słuchać. To instynktowny "odruch psa Pawłowa". Głupca bezwa-
runkowo trzeba ZROZUMIEĆ i precyzyjnie (emocjonalnie/=abstrakcyj-
nie a nie konkretnie) ustalić błędy jego "toku myśli", (których
on sam nie jest w stanie zauważyć). To durniowi i tak w niczym nie
pomoże, bo praktycznie zawsze 'pójdzie w zaparte' w obronie wła-
snej małpiej nieświadomości, ale za to jest to warunek sine qua
non własnego poprawnego rozwoju.
Semmix
2003-09-29 00:54:17 UTC
Permalink
Zastanawiałem się, czy się włączyć, bowiem z postów powyżej raczej wynikało,
ze powinniśmy zakończyć ten temat. Ale pomyślałem, zrobię to. Lecz jak
podejrzewam, długo to nie potrwa. Jeśli już rozmawiamy o etyce, to niechaj
nie będzie to przekraczane szczególnie TUTAJ w dyskusji.

Kolega (Forumowy) Arkadiusz, z którym tu rozmawiałem pracuje w obrębie swoich
zainteresowań. Obrał sobie dziedzinę bardzo specyficzną i mało zbadaną. Też w
związku z tym ma niewielką grupę ludzi, z którym może "pogadać". Ale jak się
okazuje ma wielu swoich przeciwników, nie wiem dokładnie dlaczego. Jednak
daje się to zauważyć czytając posty. Ja z kolei nie życzyłem źle Arkadiuszowi
mimo, że użyłem kilku sformułować być może przykrych dla niego, - czasem może
to wyjść samo mimo woli. A ponadto praktycznie pierwszy raz się z Nim stykam.

Ale Tobie sie dziwię. Krytykujesz moje wypowiedzi, krytykujesz wypowiedzi
Arkadiusza, więc czego Ty się spodziewasz ?. Jak pisałem, prawie wszystko
można zganić i pochwalić i to "coś" znaczy. Masz jakieś swoje przemyślenia na
temat ETYKI to je napisz (tylko zwięźle), to przeczytamy, wiedzy nigdy za
dużo.

Język używany do porozumiewania się nie posiada absolutnych (obligatoryjnych)
powiązań pomiędzy słowami, zdaniami, a znaczeniami. I na ogól ludzie
przystosowywują się "w biegu" do nietypowych powiązań w sytuacjach, gdy
takowe się pojawiają. Jest to "myślowa aproksymacja". Natomiast Ty
demostrujesz, że się nie możesz do czegoś przywyczaić i wpadasz w szał.
Post by Jerzy Turynski
.....
Jak słyszę, że "wypowiedź stanowi przekaz myśli" to... dostaję szału.
Po prostu to straszliwa w skutkach bzdura/złudzenie, bezmyślnie powta-
rzana przez... wszystkich (wyjątków ze świecą szukać).
.....
Tak ogólnie to chyba ja wiem, dlaczego denerwuje to Ciebie. Ale też wiem, że
większość ludzi "wie o czym jest mowa" i czyta dalej. Zagadnienie sprowadza
sie do tego, że tekst, który napisałem kierowałem dla odbiorcy z
założeniem "statycznego" rozumienia. Staraj się zwrócić uwagę czy przypadkiem
nie jesteś przesadnie egocentryczny (albo biurokrata językowy).
Post by Jerzy Turynski
........
"Przekaz", to co najwyżej pakiet impulsów neuronowych w _efektorach_
u nadawcy, i (może być adekwatny do nadawcy) w receptorach odbiorcy.
Dlatego to, co napisałeś powyżej jest wzajemnie sprzeczne.
Post by Jerzy Turynski
........
Gdy mówisz o tych "impulsach neuronowych, i o efektorach (?)" to ja się
zapytam: czy jak oglądasz film w telewizji, to czy ty widzisz film (treść
filmu) czy ty widzisz plamki, które rysuje strumień elektronów na ekranie
lampy obrazowej ?

Natomiast: SZACUNEK DO CZASU to oznacza: zwracanie uwagi, czy przypadkiem nie
marnotrawimy komuś czasu.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Loading...